Jesienne spotkanie 🍂

Pierwsze w tym roku szkolnym uroczyste spotkanie starszych przedszkolaków z grupy „Kapibary” z rodzicami odbyło się 8 października 2025. Przygotowaliśmy teatrzyk o Krasnalu Hałabale w oparciu o klasyczną lekturę polskiej literatury dziecięcej „Z przygód krasnala Hałabały” Lucyny Krzemienieckiej. Książeczka napisana dla dzieci już blisko sto lat temu nic nie straciła na aktualności. Tutaj fikcja literacka, baśniowe postacie i zwierzęta mówiące ludzkim głosem, połączone są prawdziwą wiedzą przyrodniczą. Dzieci poznają świat natury w przystępny dla nich sposób czyli w formie bajki. Do naszego występu przygotowaliśmy scenariusz na podstawie dwóch ostatnich rozdziałów książki. Dekoracja do przedstawienia ukazywała wątki zawarte w bajce, a więc mały staw z trzcinami, orzechy laskowe z leszczyny i dwie sójki wśród gałęzi 🍂

Krasnal Hałabała zaprzyjaźnił się z Leszczyną dziewczyną. Poprosił latem o laskowe orzeszki, ale dowiedział się, że będę one dopiero jesienią. Zapomniał oczywiście o tym terminie, bo niebawem nasłuchał się opowieści bociana, odlatującego za morze. Ta opowieść o ciepłych krajach nie dawała spokoju Krasnalowi.

Tymczasem wrócił do Leszczyny, ale okazało się, że ta już rozdała dojrzałe orzeszki laskowe Wiewiórce, Myszce i pani Zającowej. I tylko ostatni orzeszek został dla Krasnala. Ciągle powracające myśli w głowie Hałabały stały się w końcu tematem rozmów z Sójkami. Obiecały Krasnalowi, że same go zabiorą za morze.

„Wybierać się jak sójka za morze…” – to powiedzenie, które w końcu doskonale zrozumiał Hałabała. Nie doczekał się dalekiej podróży, bo Sójki tylko obiecywały, podlatywały, przysiadały, jadły żołędzie, zasypiały, znowu leciały… ale tylko za las i nad łąką. Prawdziwą mądrością wykazał się Wróbel. To on wyjaśnił, jaki jest zwyczaj Sójek, i że zimą jest u nas pięknie, a mroźne i śnieżne dni można wytrzymać.

Mały Krasnal Hałabała wiele się nauczył od swoich leśnych przyjaciół. Zrozumiał jesienne zwyczaje zwierząt przygotowujących się do zimy, robienia zapasów, odlatujących albo pozostających ptaków. Starsze przedszkolaki, też bawiąc się w teatr i ucząc swoich ról, wzięły udział w prawdziwej lekcji przyrody. Na zakończenie swojego występu zaśpiewały dla gości jesienne piosenki. A po piosenkach i zasłużonych brawach wszyscy wzięliśmy udział w słodkim poczęstunku przygotowanym przez rodziców 🍂

Renata Dobrucka-Ratajczak

Zdjęcia i filmy Małgorzata Lewandowska

Spotkanie z leśniczym 🐺🐗

Nadeszła jesień, a wraz z nią jesienna tematyka zajęć w przedszkolu. Właśnie zakończyliśmy tydzień o mieszkańcach parków i lasów. Był to tydzień ze zwierzętami: wiadomościami i ciekawostkami o ich wyglądzie, trybie życie, menu, przygotowaniach do zimy. Starsze przedszkolaki rozmawiały o różnicach między ssakami i ptakami oraz pomiędzy parkiem a lasem. Utrwaliły sobie, które z ptaków odlatują na zimę. W tym tygodniu oczywistym gościem w przedszkolu stał się leśniczy Leśnictwa Zatonie pan Grzegorz Działo. Odwiedził nas 2 października 2025.

Na początku spotkania pokazał swoje zawodowe dystynkcje i oznaczenie na koszuli. Wyjaśnił dzieciom, jakie osoby pracują w leśnictwie i czym się zajmują. Wspólnie obejrzeliśmy dydaktyczny film dla dzieci przygotowany przez Lasy Państwowe.

Pan leśniczy opowiadał w jaki sposób opiekuje się leśnymi zwierzętami, jak przygotowuje paśniki i lizawki, by w czasie ciężkiej zimy mogli z nich korzystać czworonożni mieszkańcy lasu. Dzieci dowiedziały się też, że leśnicy celowo orają dla dzików wybrane miejsca zwane buchtowiskami. Pozostawiają tam żołędzie i inne smakołyki, które dziki będą tam poszukiwać i nie niszczyć rolniczych upraw.

W czasie spotkania wyjaśniliśmy sobie czym się różni sarna od jelenia: że samica sarny to koza a samica jelenia to łania, że samce mają poroże, które co roku spada i odrasta większe, że jelenie mają poroże większe niż sarny, bo i są większymi zwierzętami. Pan leśniczy opowiadał o wilkach, które można zobaczyć w naszych lasach, także i o tym, że spotkanie z łosiem jest możliwe i w naszym regionie.

W podziękowaniu za ciekawe zajęcia wręczyliśmy panu leśniczemu wspólnie przygotowany jesienny obrazek – pracę plastyczną z wyklejonymi w formie drzewa zasuszonymi kolorowymi liśćmi, pod którym umieściliśmy rysunki zwierząt. Pan leśniczy obdarował dzieci maskotkami, ołówkami i lnianymi woreczkami z wizerunkiem sikorki. Umówiliśmy się na kolejne, już zimowe spotkanie w naszym przedszkolnym ogrodzie. Mamy tam nasze stałe zadanie  🙂

Renata Dobrucka-Ratajczak

Sportowy Ziemniak 🥔🤸‍♀️

Tradycyjnie już w naszym przedszkolu na koniec lata zorganizowaliśmy spotkanie integracyjne obu naszych grup. Młodsze i starsze przedszkolaki uczestniczyły w Dniu Przedszkolaka i Dniu Pieczonego Ziemniaka, połączonych w jedno sportowe wydarzenie. Zabawy na przedszkolnym boisku odbyły się przy pięknej letniej jeszcze pogodnie 19 września 2025.

Spotkanie rozpoczęliśmy od odśpiewania naszego „ziemniaczanego hymnu” (Ziemniaczek, ziemniaczek, ziemniaczek, brązowy ma kubraczek…) i podziwiania niezwykłych ziemniaków. A było co podziwiać! Wyobraźnia nie miała tym razem granic: serduszka, gruszki, bałwanki – to jeszcze nic. W niezwykłych ziemniakach zobaczyliśmy: banany, żółwie, kapibary, baletnice, tulipany, kaczki. Prawdziwe ziemniaczane cudeńka!

Po powitaniu i zabawie na wyobraźnię, przeszliśmy do sportowych zmagań. Starsze przedszkolaki rzucały do celu dużymi ziemniakami, a młodsze dzieci biegły w slalomie z ziemniakiem w dłoni. Potem zmieniliśmy stanowiska i starsi biegli w slalomie oraz przeskakiwali przez płotki, a młodsi zbierali ziemniaki z kolorowych pól chusty.

Nie łatwym sportowym zadaniem było utrzymanie toczącego się po chuście ziemniaka lub celowo kierowanie go do otworu, by strzelić ziemniaczanego gola. Najstarsze przedszkolaki rywalizowały też w skokach w kolorowych workach. Niektórzy wręcz frunęli w powietrzu.

Lato pożegnało nas wyjątkowo słoneczną pogodą, Sprzyjało wspólnym zabawom i rywalizacji, radości i przyjemności tego dnia. Po zakończonych sportowych zabawach czekały na dzieci upieczone już w ognisku gorące ziemniaki. Niezmiennie cieszą się apetytem dzieci, zachwytem innego smaku warzywa, które przecież jemy prawie codziennie. Z ogniska ziemniaki smakują po prostu lepiej! A na deser upieczone w ognisku jabłuszka 🍎 😋

Tak minął nam Dzień Przedszkolaka, Dzień Pieczonego Ziemniaka i pożegnanie lata 🙂🥔☀️

Renata Dobrucka-Ratajczak 

Duszek Lubuszek 👻

3 września 2025 przedszkolaki z grupy 5-6-latków wzięły udział w nagraniu programu TVP3 Gorzów Wielkopolski pt. “Duszek Lubuszek na szlaku”. Zdjęcia odbyły się w Parku Książęcym w Zatoniu. Dzieci towarzyszyły ekipie telewizyjnej w nagrywaniu drugiego odcinka cyklu, promującego region lubuski i łączącego ich z miejscem, gdzie dorastają. Emisja odcinka odbyła się w telewizji regionalnej 10 września 2025.

Zapraszamy na film 👻

RDR

 

Żegnaj przedszkole 🎓

25 czerwca 2025 na pięknej zatońskiej sali spotkały się wszystkie przedszkolaki z naszego oddziału wraz z rodzicami i zaproszonymi gośćmi, by wspólnie zakończyć rok szkolny 2024/2025. Dla niektórych przedszkolaków to pierwsze tak uroczyste zakończenie. Dla najstarszych przedszkolaków było to pożegnanie z przedszkolem.

Uroczystość rozpoczęła młodsza grupa. Mali Giganci zaprezentowali się w inscenizacji wiersza J. Brzechwy „Przyjście lata”. Kolejno zastanawiali się, jakim pojazdem dotrze do nas lato, by na koniec wyjaśnić, że lato po prostu przyszło pieszo, a razem z nim wakacje. Dzieci zaśpiewały także piosenkę o przyjaźni i szacunku do przyrody, o wspólnym spędzaniu czasu w ogródku i nad rzeką. Pożegnały też najstarszych kolegów – absolwentów przedszkola, życząc im powodzenia w szkole i dobrych wspomnień związanych z przedszkolem. Na zakończenie swojego występu pokazali się w tańcu do klasycznego utworu, ale zabawnie zaaranżowanego na pozytywce.

W drugiej części uroczystości wystąpiła grupa starsza „Nudzimisie”. Absolwenci w biretach stanęli na scenie, młodsze starszaki przed sceną i rozpoczęła się pomiędzy nimi swoista rozmowa. Trochę się przekomarzając, młodsze dzieci pytały absolwentów, dokąd wybierają się tak wystrojone w granatowe bireciki. Zastanawiali się, w którą część świata czy Polski wyjadą, do jakiego miasta. Plany wyjazdów zostały potwierdzone, ale ostatecznie okazało się, że bireciki do przedszkola już nie wrócą.

Absolwenci dziękowali paniom nauczycielkom za wszystkie lata spędzone w przedszkolu, za wspólne zabawy i naukę, paniom pomocom za opiekę, a pani dyrektor za prowadzenie placówki. Dziękowali też sobie wzajemnie za zabawy, rysunki, piosenki i przyjaźnie. Zapewnili nas, że przedszkole pozostaje w ich najlepszej pamięci. W swój występ wpletli piosenki o kolejnym kroku w ich życiu, którym dla absolwentów będzie szkoła, a dla najstarszych przedszkolaków przygotowanie do niej. Zaśpiewali też o radości i odwadze, która będzie z nimi, kiedy rozpoczną po wakacjach nowy czas w życiu.

W końcu nadszedł czas na poloneza…

Po pięknie odtańczonym polskim tańcu narodowym, na środku sali pozostali już tylko absolwenci. To była ich chwila pożegnania i docenienia lat przeżytych w przedszkolu. Podziękowanie za ich obecność, naukę, postępy, sukcesy w przygotowaniu do szkoły oraz życzenia złożyła pani Dyrektor. Razem odsłonili zdjęcie tablo, na którym znaleźli się tegoroczni absolwenci. Wszystkie dzieci otrzymały dyplomy ukończenia przedszkola i nagrody książkowe. A już naprawdę ostatnim akcentem rozstania z pierwszym etapem edukacji było rzucenie biretami.

Nagrody za cały rok wspólnych zajęć i zabaw otrzymały wszystkie dzieci z zatońskiego oddziału: od 3-latków, którzy kończyli swój pierwszy rok, do 5-latków, którzy teraz zajmą miejsce absolwentów. Podziękowania popłynęły też od nauczycieli i dyrekcji do rodziców, za zaangażowanie i współpracę na rzecz przedszkola. Na koniec uroczystości głos zabrali rodzice absolwentów, dziękując za lata nauki, opieki i wychowania ich dzieci. Uroczystość pełna magicznych słów, wzajemnych podziękowań, wzruszeń, wspomnień, radości z nutką smutku, bo przecież to też czas rozstania.

Do historii naszego przedszkola przechodzą: Nikola, Nikola, Maja, Maja, Anastazja, Bianka, Laura, Nadia, Wiktoria, Martyna, Stefan, Jakub i Wojciech – razem trzynaścioro absolwentów rocznik 2024/2025 🎓 🎓 🎓

Renata Dobrucka-Ratajczak

Zdjęcia Małgorzata Lewandowska i RDR

W krainie profilaktyki 🍎⚽️🛁

Na początku drugiego semestru tego roku szkolnego Biuro Profilaktyki i Przeciwdziałania Uzależnieniom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zielonej Górze zaprosiło chętne 6-latki z zielonogórskich przedszkoli do udziału w projekcie pt. „W krainie profilaktyki”. Projekt miał być realizowany w oparciu o „Mój elementarz profilaktyczny – ze Zdrowinką, Sportusiem i Higienkiem na ścieżkach profilaktyki” czyli książkę i materiały udostępnione przez organizatora. Zakończeniem projektu było stworzenie przez dzieci wielkoformatowej gry edukacyjnej, zawierającej postacie i treści realizowane w projekcie. Cała starsza grupa zatońskiego oddziału „Nudzimisie” wzięła udział w programie.

Zajęcia i zabawy związane z szeroko pojętą profilaktyką zdrowotną trwały trzy miesiące, od marca do maja 2025. W tym czasie odbyło się kilkanaście popołudniowych spotkań, podczas których starsze przedszkolaki poznawały pozytywne postacie i zagadnienia z nimi związane. Byli to dziewczynka Zdrowinka i zdrowe odżywianie, pies Sportuś z aktywnością fizyczną oraz chłopiec Higienek z przestrzeganiem i stosowaniem podstawowych zasad higieny. W projekcie nie zabrakło też postaci negatywnych, które w realnym życiu dzieci także im towarzyszą czyli Alkoholu i Nikotyny.

Podczas realizowanych zajęć dzieci poznawały zasady zdrowego odżywiania, proporcje spożywanych produktów na talerzu zdrowego żywienia oraz niebezpieczeństwa zdrowotne wynikające z niewłaściwej diety. Przedszkolaki dowiedziały się o wpływie reklamy na nasze wybory, jak powstaje ekologiczna żywność i jak przygotować urodzinowe przyjęcie bez słodyczy, napojów gazowanych i innych przypominających alkohol. Utrwaliły sobie wartości odżywcze warzyw i owoców oraz różnorodności posiłków w ciągu dnia.

Piesek Sportuś wprowadził dzieci w zagadnienia ruchu na świeżym powietrzu we wszystkich porach roku, uprawiania sportu, korzystania z obiektów sportowych na powietrzu i w różnych pomieszczeniach naszego miasta, aktywnego spędzania czasu z najbliższymi. Zaciekawił nawet informacjami o olimpiadach sportowych, ich historii i dyscyplinach.

Trzecią częścią projektu była tematyka higieny, w którą wprowadził Higienek. Czystość ciała, włosów i paznokci, zdrowe zęby, higiena ubioru i otoczenia, przybory do higieny – o tym rozmawialiśmy na zajęciach. We wszystkich tematach towarzyszył nam „Elementarz profilaktyczny”, z którego dzieci bardzo chętnie korzystały. W większości otwarte zadania plastyczne zachęcały do samodzielnej kreatywnej pracy. W projekcie zwróciliśmy też uwagę na zagrożenia spożywania alkoholu, jego negatywnego wpływu na zdrowie i funkcjonowanie człowieka oraz relacje międzyludzkie. Jednym z tematów był też negatywny wpływ palenia papierosów na zdrowie nie tylko palących, ale i ich otoczenia.

Finałem projektu było przygotowanie gry planszowej. „Nudzimisie” opracowały grę ścigankę pt. „100 kroków do zdrowia”. Gra zawierała sto pól, które przebywali pionkami gracze po rzutach kostką. Plansza wypełniona była wieloma zielonymi i czerwonymi polami, które promowały pozytywne zachowania zdrowotne lub nakazywała cofanie, zatrzymanie lub przemyślenie przy negatywnie zdrowotnych postawach dzieci. Cała wielkoformatowa plansza gry ozdobiona była rysunkami dzieci z bohaterami projektu, pomysłami na zdrowe odżywianie, aktywność fizyczną i zachowanie higieny.

Projekt zakończyliśmy wręczeniem dzieciom woreczków z pozytywnymi postaciami lub kredek. Najważniejszą jednak wartością dodaną zajęć, zabaw, rysunków czy rozmów był ogrom wiedzy, jaką uzyskały dzieci. Choć zagadnienia zdrowego stylu życia towarzyszą nam w przedszkolu przy różnych okazjach, to jednak realizacja takiego dużego projektu pozwoliła tę wiedzę usystematyzować, utrwalić i poszerzyć. Wielką pomocą były tutaj pozytywne postacie Zdrowinki, Sportusia i Higienka – bliskie dzieciom 🍏🚴‍♀️🚿

Renata Dobrucka-Ratajczak

Niezwykły spacer

Bajka Bianki i Laury Sady lat 6 Miejskie Przedszkole nr 43 w Zielonej Górze. Udział w konkursie literacko-plastycznym “Spacerkiem po Zielonej Górze” 2025, organizowanym przez Miejskie Przedszkole nr 34 “Rozśpiewane Przedszkole” w Zielonej Górze

Był początek lata. Słońce przygrzewało już mocno, kwitły akacje i piękne pachniały.
W naszym ogrodzie dojrzewały pierwsze truskawki. Kwitły już róże, latały motyle, z radością śpiewały ptaki. Było pięknie zielono, trwa soczysta, a na drzewach błyszczące zielenią liście. Najpiękniejszy czas, bo zbliżały się wakacje.

Właśnie wyszłyśmy na podwórko, by pobawić się przy pięknej pogodzie, ale mimo letniego nastroju i kolorowego otoczenia, jakoś nie miałyśmy pomysłu na wspólną zabawę.

– Może poskaczemy na skakance? – zapytała Bianka.

– Nie, jest za gorąco, żeby skakać – odpowiedziałam. – Wolę pohuśtać się, to mniej męczące.

– E tam, nuda! Huśtawka była w przedszkolu. Chodź poskaczemy w klasy – zaproponowała znowu Bianka.

– Klasy? To znowu skakanie! – oburzyłam się. – Jest za gorąco, mówiłam ci.

Bianka siedziała na ławce niezadowolona.

– Laura, nic ci się nie podoba. Wolałabyś pewnie pobawić się z kimś innym – odparła na moje zniechęcenie.

– Dlaczego? Chętnie pobawię się z tobą, ale wymyśl coś fajnego, coś innego niż zwykle. Wszystkie stare zabawy już mi się znudziły. Ucieszy mnie nowa zabawa – odpowiedziałam Biance. Miałam nadzieję, ze już da mi spokój, bo w ten gorący dzień miałam tylko ochotę poczytać książkę na ławce w ogrodzie. Ona jednak nie dała za wygraną.

– Tylko tak mówisz. Na każdy mój pomysł odpowiadasz, że to nuda, albo stara zabawa. Ale tak naprawdę dawno już nie skakałyśmy na skakance, ani nie grałyśmy w klasy. Każdy mój pomysł odrzucasz. Chyba, że przyleci tu kosmita i zaprosi cię na spacer po Zielonej Górze – odpowiedziała coraz bardziej obrażona Bianka. – Patrz, nawet już ląduje z latającym spodkiem.

Parsknęłam śmiechem. To ci dopiero pomysł! Spacer z kosmitą po Zielonej Górze. Czemu nie? Bardzo chętnie! – pomyślałam. I kiedy tylko pojawiła mi się ta myśl w głowie, usłyszałam jakiś dziwny szum. Zaraz potem silny powiew wiatru rozwiał mi włosy. Coś jeszcze zatrąbiło jak klakson samochodu, zastukało, zawarczało. Obie przestraszone zerwałyśmy się z ławki, żeby zobaczyć co się dzieje w naszym ogrodzie. A tu na samym środku naszego trawnika wylądował z hukiem latający spodek! Przez chwilę jeszcze silnik burczał, syczał, dzwonił. Potem zgasły światła, wszystko ucichło.

– No i masz swojego kosmitę! – przewróciła oczami Bianka – Może on się z tobą pobawi…

Na te słowa otworzyły się drzwi kosmicznego pojazdu i stanął w nich zielony ludzik z antenkami na głowie. Zamurowało mnie! Prawdziwy kosmita w naszym ogrodzie. Zszedł wolno po drabince pojazdu i z miłym uśmiechem podszedł do nas: do mnie bardzo zaskoczonej i Bianki nieco złej, że przybysz popsuł nam plany na wspólną zabawę.

– Dzień dobry – przywitał się dziwnym metalicznym głosem, jakby dobiegał z metalowego garnka – Zepsuła mi się nawigacja. Ostatnie dwa lata już błądziłem w kosmosie. Nie wiem gdzie wylądowałem. Możecie mi powiedzieć, gdzie ja jestem?

– Na Ziemi, w Europie, w Polsce, w Zielonej Górze! – pochwaliła się wiedzą Bianka. – I moja siostra bardzo na ciebie czekała, bo nie ma z kim, ani w co się bawić – powiedziała. – Mam nadzieję, że spodoba ci się spacer po Zielonej Górze. Ona cię chętnie oprowadzi.

– Jestem w Zielonej Górze?? To wspaniale! Uwielbiam wszystko, co jest zielone – zawołał kosmita. – Zielone ubrania, zielone jedzenie, zielne pojazdy, zielone zwierzęta i rośliny. Sam jestem cały zielony! Bardzo, bardzo chcę zobaczyć zielone góry! Jeszcze nigdy nie widziałem zielonych gór!

– To nie są zielone góry, tylko nasze miasto nazywa się Zielona Góra – poprawiła go Laura.

– Nie ważne, miasto czy ciasto, kocham wszystko zielone! Pokażecie mi? – spytał zachwycony.

– Jasne – odparła Bianka. – Przecież mówiłam, że Laura czekała tu na ciebie już od rana.

– Nie prawda, nie czekałam na żadnego kosmitę – poprawiła Laura. – Ale skoro już jest, to lecimy do Zielonej Góry. Czy twoim pojazdem?

– Oczywiście, wsiadajcie – zawołał ucieszony kosmita. – To dokąd najpierw?

– No wiadomo, do centrum miasta, na deptak – poprowadziła Laura.

– Ale zaraz, zaraz! Mówiłeś, że masz zepsutą nawigację? – przypomniała Bianka. – Jak tam dolecisz?

– Wy mi pokażecie – odpowiedział uśmiechnięty.

Wsiedliśmy wszyscy troje do latającego spodka. Usiedliśmy wygodnie na miękkich fotelach, zapięliśmy pasy, a kosmitek odpalił silnik. W mig dolecieliśmy do centrum miasta. Latający spodek wylądował obok pomnika Bachusa.

Wyszliśmy na pierwszy spacer. Szliśmy uliczkami starego miasta, mijaliśmy kolorowe kamienice, Ratusz, Teatr Lubuski, małe fontanny, kolejne figurki bachusików. Kosmitek rozglądał się z ciekawością. W końcu zatrzymał się i smutny powiedział do nas:

– No i gdzie wy tu macie te zielone góry? Nie widzę żadnej góry. Zieleni też mało. Są tu w prawdzie pojedyncze drzewa, małe klomby, donice i skrzynie z kwiatami, ale to mało. Tylko chodniki, beton, mury domów.

– W takim razie ruszamy dalej szukać zielonych gór w Zielonej Górze – powiedziała Laura. I dodała: – Teraz kierunek Park Tysiąclecia.

Znowu wsiedliśmy do latającego spodka, przelecieliśmy kilka ulic i wylądowaliśmy na ulicy Wazów.

– Idziemy na drugi spacer – zarządziła Laura.

Przed nami rozpościerał się nasz największy miejski park. Pomiędzy starymi wielkimi drzewami wiły się alejki, którymi spacerowały całe rodziny, biegali panowie w sportowych ubraniach. Na ławeczkach siedzieli dziadkowie i odpoczywali w cieniu. Pełno było klombów z kwiatami w pięknych kolorach. Wszędzie rosła równa ładna trawa, zielone krzewy.

– Tutaj jest naprawdę zielono – uśmiechał się kosmitek. – Co mi jeszcze pokażecie?

– No to teraz będzie górka – powiedziała Bianka. – Lecimy na Winne Wzgórze i będzie znowu coś zielonego.

Kolejny krótki lot z zielonym kosmitkiem zakończył się przed rzeźbą chłopca ze źrebaczkiem. Po schodkach wchodziliśmy po Winnym Wzgórzu, gdzie już na krzewach winogron zaczynały dojrzewać pierwsze owoce. Potem weszliśmy do zielonogórskiej Palmiarni. Pokazałyśmy kosmitkowi ogromne palmy, kaktusy i egzotyczne rośliny prosto z dżungli. Oglądaliśmy żółwie i ryby w akwariach. Pod szklanym dachem Palmiarni było gorąco i parno, ale nasz nowy kolega był coraz bardziej zachwycony.

– To jest prawdziwa zielona góra! Tak, jak nazywa się wasze miasto!

– No w końcu jesteś zadowolony. To teraz czas na ostatni spacer, bo trzeba wracać do domu – zauważyła Bianka.

Po raz ostatni wsiedliśmy z kosmitą do jego pojazdu. Pokierowałyśmy go już w stronę naszego domu, do Zatonia. Wylądowaliśmy przed Parkiem Książęcym. Ruszyliśmy na spacer. Przeszliśmy alejkami parku, usiedliśmy na białej ławce pod platanem. Potem przeszliśmy na Łąkę Joanny, minęliśmy wielki Dąb i doszliśmy do Różanej Altanki na pagórku. Stamtąd rozpościerał się niezwykły widok na cała okolicę, łąki, drzewa, ruiny pałacu Księżnej Doroty, oranżerię. Wszędzie słychać było tylko śpiew ptaków, daleko przebiegła sarenka. Szumiały spokojnie drzewa przy letnim wietrze.

– Najlepsze zostawiłyście na koniec. Ależ to była wycieczka! – powiedział kosmitek, siedzący w Altance z nami na ławce. – Ta wasza Zielona Góra pełna jest zieleni i górek. To ładne miasto! I pomyśleć, że gdyby nie zepsuła mi się nawigacja, to nigdy bym tu nie trafił. – uśmiechnął się do nas.

– No i żeby Laura chciała ze mną skakać na skakance, to nigdy by ciebie do nas nie zawołała – odezwała się Bianka, ciągle jeszcze trochę niezadowolona, że nie udała się wspólna zabawa z siostrą.

– Co ty mówisz, Bianka? Wcale go do nas nie wołałam – odpowiedziałam. – Przyleciał do nas, bo to właśnie ty wymyśliłaś świetną nową zabawę czyli spacer po Zielonej Górze!

red. Renata Dobrucka-Ratajczak 

Podróże małe i duże po Zielonej Górze

Bajka Michała Goludy lat 6 Miejskie Przedszkole nr 43 w Zielonej Górze. Konkurs literacko-plastyczny “Spacerkiem po Zielonej Górze” 2025. Nagroda: II miejsce. Organizator konkursu Miejskie Przedszkole nr 34 w Zielonej Górze

WSTĘP

Za górami, za lasami, za rzekami i dolinami żył Michał ze swoją rodziną. Mieszkał w mieście Zielona Góra, bawił się i uczył w przedszkolu, poznawał świat i podróżował ze swoimi przyjaciółmi smokiem Stefanem i misiem Pysiem. Jego ulubioną zabawą było budowanie z klocków wspaniałych budowli. Interesował się też pracą policjantów i tresurą psów policyjnych. Był ciekawy świata i dostrzegał wiele szczegółów wokół siebie. To sprawiało, że podróże z nim zawsze były przyjemne i pełne ciekawostek. Na kilka z nich Michał zabierze w tej bajce również Was. Zapraszamy na spacer po Zielonej Górze.

DEPTAK ZIELONOGÓRSKI

Pewnego wiosennego dnia siedziałem przy oknie i zastanawiałem się co by tu zrobić. Padał deszcz, dzień się dłużył, a ja nudziłem się okropnie. Siedząc tak, zauważyłem smoka Stefana na moim podwórku. Złapałem misia Pysia pod pachę, parasol w rękę, krzyknąłem, że wychodzę na dwór i wybiegłem na zewnątrz.

– Czyżbyś się nudził? – zapytał smok.

– Witaj Stefciu. Nie mam pomysłu na zabawę. Pogoda taka kiepska. Jaka wycieczka uda się w taką pogodę… – odpowiedziałem zmartwiony.

– Michałku! Mam świetny pomysł. Przecież możemy jechać do muzeum! Tam nie pada. – ożywił się Pysio.

Przygotowania do wyprawy nie trwały długo. Spakowałem wodę do plecaka, znalazłem kurtki dla każdego i wyruszyliśmy. Weszliśmy na deptak zielonogórski od strony fontanny przy ulicy Westerplatte. Chwilę później wchodziliśmy już do budynku Muzeum Ziemi Lubuskiej. Przywitała nas miła pani, która pokazała, gdzie mamy się rozebrać i powiesić kurtki. Kupiliśmy bilety i dostaliśmy audioprzewodniki, czyli takie urządzenia z słuchawkami, które mają pomagać w zwiedzaniu wystaw. Stefciu był zachwycony tym, że jak założył słuchawki na uszy, było słychać głos. Zwiedzanie zaczęliśmy od samej góry, trzeba było wjechać windą aż na trzecie piętro. Miś bardzo się śmiał, kiedy winda ruszała:

– Hihi! Łaskocze w brzuszku! – Bardzo chciał powtórzyć atrakcję. Wytłumaczyłem mu, że będziemy zjeżdżać windą, kiedy zobaczymy co kryje góra budynku. Oglądaliśmy obrazy, rzeźby i różne instalacje. Głos z audioprzewodnika opowiadał nam o historii dzieł i ich autorów. Mi najbardziej podobała się instalacja przy samym wejściu. Powieszone na ścianie szklane, lustrzane poduszeczki tworzyły jedno wielkie lustro, w którym odbijaliśmy się ze wszystkich stron. Smok dłużej zatrzymał się przy obrazie z kolorowym wielkim okiem, Pysio czuł się wspaniale patrząc na obraz kobiety z dzieckiem, misiem i kwiatami.

Na niższym piętrze oglądaliśmy wystawę związaną z historią i kulturą Zielonej Góry. Na ruchomej makiecie zobaczyliśmy, jak zmieniały się tereny Zielonej Góry. Mogliśmy obejrzeć, jak wyglądało krosno i spróbowaliśmy sami tkać materiał. Widzieliśmy też mnóstwo zdjęć starej Zielonej Góry, wystawę związaną z winogronami i winem. Na końcu poznaliśmy historię Zastalu i Falubazu, zielonogórskie kabarety i mnóstwo ciekawostek. Sprawdziliśmy naszą wiedzę w interaktywnym quizie i ułożyliśmy układanki z herbami. Przy wyjściu zajrzeliśmy jeszcze do sali z witrażami i pięknymi kolorowymi obrazami. Przez witraże, zobaczyliśmy, że wyszło słońce, więc postanowiliśmy jeszcze przespacerować się deptakiem. Minęliśmy Lubuski Teatr, usiedliśmy na chwilę pod pomnikiem Bachusa i zjedliśmy hot- dogi. – Co powiecie na szukanie Bachusików? – zapytałem przyjaciół.

– Czego? – Stefan nie zrozumiał. – To takie minirzeźby dzieci Bachusa, boga wina. Zielona Góra z nich słynie. Są poukrywane w różnych częściach deptaku, rynku i nie tylko. Każdy ma swój temat i historię. Możemy sobie porobić zdjęcia przy każdym.

– Suuuper! – pisnął Pysio. Przez kolejną godzinę chodziliśmy i robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia przy Bachusikach. Było zabawnie i przyjemnie. Zmęczeni i zadowoleni postanowiliśmy spotykać się co tydzień i jeździć na takie przyjacielskie wycieczki całą wiosnę.

PALMIARNIA

Po tygodniu od naszej poprzedniej wyprawy spotkaliśmy się pod Palmiarnią Zielonogórską. Stefan nigdy tu nie był. Chciałem pokazać mu, jaka to wspaniała okolica. Zaczęliśmy od zabawy w zielonym labiryncie obok palmiarni. Śmiechu było co nie miara. Goniliśmy się, chowaliśmy przed sobą. w pewnej chwili przyjaciele tak mi się schowali, że nie mogłem ich znaleźć. Postanowiłem skorzystać z miniwieży obserwacyjnej. Wszedłem na schody i zobaczyłem misia Pysia pod ławką i smoka udającego kamień w jednym z zaułków labiryntu.

– Mam Was! – krzyknąłem ze śmiechem. Idąc w kierunku palmiarni, weszliśmy jeszcze na plac zabaw obok labiryntu. Wspinaliśmy się na stromą drabinkę, zjeżdżaliśmy ze zjeżdżalni i kopaliśmy tunele w piasku.

Zmęczeni weszliśmy do budynku palmiarni. w holu stały fotele i stoliki, a obok można było popatrzeć na śliczne kolorowe rybki. Usiedliśmy tam i wyciągnąłem kanapki. Po długiej zabawie na świeżym powietrzu byliśmy tak głodni, że zajadaliśmy z apetytem. Kanapki zniknęły w mgnieniu oka. Chwilę jeszcze poobserwowaliśmy rybki i wjechaliśmy windą na trzecie piętro. z góry widać było dużą część Zielonej Góry, kościoły, ratusz, domy, drzewa, sklepy.

– Ahh! – westchnął z zachwytu Pysio. Ja czułem się trochę niepewnie tak wysoko, więc zeszliśmy schodami piętro niżej, gdzie można było pospacerować wśród zieleni liści palmowych. To było niezwykle przyjemne.

Postanowiłem zaprowadzić przyjaciół do mojego ulubionego miejsca – Szklanej Pułapki. To miejsce jest tak samo niesamowite, jak jego nazwa. Tak naprawdę to biblioteka, w której można wypożyczyć nie tylko książki, ale także gry i płyty z audiobookami i filmami. Ja najbardziej lubię w niej to, że mogę tam sobie posiedzieć na pufie z książką i ją pooglądać. Jest też konsola do gier, układanki dla małych dzieci i stoliki do rysowania. Usiedliśmy przy stoliku z widokiem na miasto i narysowaliśmy to, co widzieliśmy. Nasze obrazki będą pamiątką z tego wyjazdu i wspólnej zabawy. Ja chciałem jeszcze pooglądać książki, ale Stefciu powiedział, że już za długo siedzi i musi trochę polatać.

Zabrałem przyjaciół na świetny plac zabaw obok palmiarni. Nazywa się skypark i jest zbudowany na dachu parkingu. Ja z Pysiem biegaliśmy po górkach, bujaliśmy się i bawiliśmy na okrągłej równoważni, a smok wspiął się na wysokie linowe drabinki i wzleciał w powietrze. Wykorzystaliśmy pogodę na maksa i bawiliśmy się tam razem bardzo długo. Było wspaniale.

OGRÓD BOTANICZNY

Celem trzeciej naszej wyprawy był Ogród Botaniczny. Tym razem podwiozła nas mama, chociaż mogliśmy jechać autobusem linii 0. Smok Stefan oczywiście leciał nad nami. Przy wejściu na teren Ogrodu stały automaty z różnymi zabawkami do wylosowania. Stefan był zachwycony. Podobało mu się, że jak włoży się monetę i przekręci, to wypada zabaweczka. Pysio pobiegł zobaczyć czerwone rybki w stawku. Ślicznie błyszczały w słońcu. Fontanna miło pryskała na twarze. Poszliśmy dalej w stronę polanki z wigwamem, oglądając po drodze piękne rośliny. Nagle Stefciu nam zniknął. Rozglądaliśmy się, ale nigdzie go nie było. Kiedy już zaczęliśmy się niepokoić, dotarł do nas cichy chichot. Okazało się, że Stefan schował się pod gałęziami wiązu górskiego, którego gałęzie stworzyły namiot. Śmiejąc się skręciliśmy w stronę Mini Zoo o nazwie „Bajkowa Zagroda”. Tam nakarmiliśmy kozy i owce specjalnym pokarmem, obserwowaliśmy daniele, papugi, pawie i inne zwierzęta. Najbardziej podobały mi się surykatki. Jedna z nich cały czas stała na dwóch łapkach i rozglądała się wokół, jakby była strażnikiem. Pomiędzy zagrodami zwierząt było mnóstwo różnych zabawek, zjeżdżalni i miejsc do zabawy. Stefciowi podobało się wchodzenie do ogromnego drewnianego krokodyla. Ja byłem zachwycony układanką na górze tej zabawki. Miałą piękne kolory. Misiowi Pysiowi podpasował tunel i zjeżdżalnia. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Na koniec wycieczki usiedliśmy przy tężni solnej i odpoczęliśmy, czekając na moją mamę.

DOLINA GĘŚNIKA

Przyszła kolejna sobota. Siedzieliśmy na podwórku i myśleliśmy, co dziś będziemy robić. Pogoda zachwycała bezchmurnym niebem, słońcem muskającym promieniami i delikatnym wietrzykiem. Po dłuższej chwili namysłu zaproponowałem: – może pójdziemy na spacer Doliną Gęśnika? Potrzebujemy sporo kanapek, dużo wody i wygodne buty, bo to duży i fantastyczny teren. – Stefan i Pysio postanowili mi zaufać i zgodzili się na propozycję. Wjechaliśmy windą z Centrum Przesiadkowego na wiadukt przy ul. Sulechowskiej i przeszliśmy się aż do ulicy Źródlanej i weszliśmy na ścieżkę w Parku. Szliśmy wzdłuż strumyka, ciesząc się piękną pogodą, roślinami i owadami, które można było tam obserwować.

 – Patrzcie hamaki! – Plaża! – Kaczki! – zachwycali się moi przyjaciele. Odpoczęliśmy chwilę na hamakach, zjedliśmy drugie śniadanie obserwując kaczki i poszliśmy dalej, na plac zabaw. Najbardziej podobała się nam sznurkowa wielka budowla, na którą można było wejść i zjechać zjeżdżalnią. Obok ludzie siedzieli i jedli kiełbaski z grilla.

– A najlepsze jeszcze na nas czeka! – zachęciłem Stefcia i Pysia do powrotu na ścieżkę. Przeszliśmy obok super placu z mini uliczkami, znakami drogowymi i przejściami dla pieszych.

– Musimy tu kiedyś przyjechać z rowerami albo rolkami! – wymyślił Pysio. Dotarliśmy w końcu do wielkiego Parku linowego. Ścieżka wśród drzew prowadziła przez różne przeszkody i kończyła się długą zjeżdżalnią. Przeszliśmy ją kilka razy i zmęczeni usiedliśmy z lodami na ławce. To był bardzo męczący, ale świetny wypad!

WOSIR

Następna wycieczka prowadziła autobusem nr 30 do Drzonkowa. Ja i Pysio wysiedliśmy na przystanku przy Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Na terenie WOSIRu czekał na nas już Stefan, który przyleciał tam szybciej. 

– Patrz Michaś! Kaczki! – zawołał uradowany miś.

– Wiem, przygotowałem nam nawet ziarno do ich karmienia, chodźcie! – odpowiedziałem z satysfakcją i poprowadziłem do ławki przy stawku. Kaczki jakby wyczuły, że będą karmione. Zaczęły podchodzić do nas i czekały, aż ktoś rzuci pokarm. Kiedy w woreczku z ziarenkami już nic nie zostało, a kaczki odpłynęły, czas było iść dalej. 

Pobawiliśmy się chwilę na drewnianym placu zabaw koło stawku i poszliśmy oglądać konie. Było na co patrzeć. Dostojne zwierzęta, różnych maści pięknie się prezentowały. Pysio czuł się niepewnie, bo jest malutki.

– Spójrz, jak spokojnie stoją. Mimo, że są o wiele większe od nas, możemy spokojnie je oglądać – uspokoiłem przyjaciela.

Później przyszedł czas na kucyki, które można było nawet pogłaskać. Poczuliśmy głód, więc poszliśmy trochę dalej kupić sobie kiełbaski i napój. Zjedliśmy z apetytem i stwierdziliśmy, że odpoczniemy w jaskini solnej. Weszliśmy na teren pływalni, zapłaciłem za bilety wstępu i pani zaprosiła nas do miłej, chłodnej, delikatnie oświetlonej jaskini. Usiedliśmy na leżakach, przykryliśmy się kocami i słuchaliśmy Stefana, który opowiadał fantastyczne historie o rycerzach i smokach. 

Kiedy minął czas seansu w jaskini, zapytałem: – macie siłę na zabawę na placu zabaw?

– Ale już tam byliśmy! – zdziwił się smok.

– Oj, coś Ty! Tu jest tak dużo różnych miejsc, że dnia nam nie starczy. Zobacz, tu obok jest inny plac zabaw. Chodźmy tam chociaż na chwilę! A jak będzie cieplej, przyjedziemy tu na basen. Taki odkryty! Ze zjeżdżalnią i różnymi atrakcjami. Będzie super.

Przyjaciele pobawili się na placu zabaw z innymi dziećmi. Poznali Kasię, Marysię i Wojtka. Pysio wymyślił, że chce być strażakiem. Dzieci podchwyciły pomysł zabawy. Smokowi też się on spodobał. Ustaliliśmy, gdzie jest remiza, kto będzie poszkodowanym i zaczęliśmy akcję. Bawiliśmy się świetnie aż do autobusu powrotnego. To był wspaniały dzień.

ZATONIE

Na ostatnią wiosenną wycieczkę wybraliśmy się z Pysiem do Zatonia autobusem nr 30b. Na początek postanowiliśmy odwiedzić Muzeum PRL-u. Zwiedzanie było niesamowite. Pysiowi najbardziej podobał się stary motocykl. Ja w niektórych pokojach poczułem się jak na zdjęciach mojej prababci. Było dużo dziwnych pojazdów i sprzętów. Mogliśmy zobaczyć jakimi zabawkami bawili się dziadkowie moi i moich kolegów z przedszkola. Po wyjściu z muzeum stwierdziliśmy, że to już czas coś zjeść. Rozłożyliśmy koc na trawie w Parku Książęcymi i zrobiliśmy sobie piknik. Mama upiekła nam pyszne drożdżówki z truskawkami, które popijaliśmy lemoniadą arbuzową. To był super czas. Najedzeni i zadowoleni ruszyliśmy na spacer po parku. Był ogromny, zielony i piękny. Goniliśmy się po ruinach pałacu księżnej Doroty, chowając za kolejnymi ścianami, podziwialiśmy rosnące tam rośliny i dające miłe orzeźwienie fontanny. Zmęczeni usiedliśmy na ławce w Różanej Altance i zagraliśmy w ,,patrzę, patrzę, aż wypatrzę,”. Pysiu znalazł kopce kreta, a ja wypatrzyłem wiewiórkę na drzewie. Na koniec postanowiliśmy iść jeszcze na lody do oranżerii przy pałacu i zrobiliśmy sobie zdjęcie na pamiątkę. Pysio powiedział, że koniecznie musimy tu wrócić ze Stefanem. Jest pewien, że byłby zachwycony tym miejscem.

– Cała Zielona Góra jest wspaniała. Jeszcze tyle miejsc do zwiedzenia… – zacząłem się zastanawiać. – Może będziemy kontynuować nasze wycieczki latem? Park Tysiąclecia, Park Piastowski, Planetarium Wenus, Centrum Przyrodnicze, Teatr Lubuski, bawialnia Drewno i Kawka, parki trampolin i wiele innych atrakcji tylko na nas czeka!

– Chętnie Michałku będziemy Ci towarzyszyć – powiedział z entuzjazmem Miś.

Na tym kończy się nasza bajka. Mamy nadzieję, że sześć wypraw wesołych przyjaciół zachęci Was do odkrywania Zielonej Góry. Zapraszamy na niejeden spacer po tym wspaniałym mieście. Liczymy na to, że będziecie bawić się tu równie dobrze, jak Michał z przyjaciółmi. Do zobaczenia!

red. Renata Dobrucka-Ratajczak

Spacerkiem po Zielonej Górze 🍀

W lutym 2025 Miejskie Przedszkole nr 34 w Zielonej Górze zorganizowało konkurs literacko-plastyczny dla wszystkich zielonogórskich przedszkolaków. Była to już trzecia edycja takiego typu konkursów organizowana przez to przedszkole. W pierwszej edycji w roku 2022 tematem wiodącym była ekologia – „Zielonogórskie przedszkolaki to ekodzieciaki”. Druga edycja z roku 2023 przyjęła zagadnienie niepełnosprawności i zaproponowała temat „Skarpetkowe opowieści”.

Tegoroczny konkurs miał na celu nie tylko zachęcie dzieci i dorosłych do twórczości literackiej i plastycznej, ale także promowania Zielonej Góry, jako miasta przyjaznego dzieciom i wartego odwiedzenia. Patronat nad konkursem objął Prezydent Miasta Zielona Góra i Lubuski Kurator Oświaty. Zadaniem było stworzenie bajki pt. „Spacerkiem po Zielonej Górze”, w której bohater podczas spaceru oprowadza czytelnika po mieście, zwiedzając ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Przedszkolak uczestnik konkursu miał za zadanie zainspirować dorosłego (rodzica, nauczyciela lub inną osobę) do napisania i zapisania bajki, samodzielnie wykonać do niej ilustracje i przygotować książeczkę w formie papierowej. Zadanie więc było naprawdę trudne, a czas na jego wykonanie ograniczony.

Do udziału w konkursie zgłosiły się dzieci z grupy „Nudzimisie”. Powstały dwie bajki. Pierwszą napisały siostry Bianka i Laura Sady ze swoją nauczycielką Renatą pt. „Niezwykły spacer”, drugą Michał Goluda ze swoją mamą Moniką pt. „Podróże małe i duże po Zielonej Górze”. W bajce dziewczynek, one jako bohaterki, oprowadzały po Zielonej Górze kosmitę, który wylądował w ich ogrodzie. Michał w swojej bajce zwiedzał miasto ze smokiem i ulubionym misiem, którzy – jak to w bajce – rozmawiają, bawią się i wspólnie spędzają czas. Bajki wpłynęły na konkurs pod koniec marca 2025.

11 czerwca 2025 odbył się finał konkursu. Wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na uroczyste rozstrzygnięcie. Do konkursu stanęło 13 bajek przedszkolaków z różnych zielonogórskich przedszkoli. Podczas finału, który odbył się w Miejskim Przedszkolu nr 34, prezentowano wszystkich uczestników, ich bajki i ilustracje. Przyznano jedno pierwsze miejsce, dwa drugie, dwa trzecie i dwa wyróżnienia. Michał zdobył drugie miejsce w konkursie, dyplom i nagrodę. Bianka i Laura dyplom i nagrody za udział.

Bardzo się cieszymy i gratulujemy uczestnikom konkursu. Mamy nadzieję, że dzięki tym bajkom lepiej poznaliście swoje miasto i zachęciliście inne dzieci do bogacenia wiedzy o Zielonej Górze 🍀

Renata Dobrucka-Ratajczak 

Dzień Rodziny u Małych Gigantów

W słoneczne środowe popołudnie 21 maja 2025 roku na terenie zielonym przy przedszkolu w Zielonej Górze – Zatoniu odbyło się spotkanie z okazji święta mam oraz ojców. Wydarzenie miało formę spotkania piknikowego, tj. obowiązywał strój swobodny, kolorowy, a najważniejszym atrybutem każdej obecnej tam osoby był uśmiech na twarzy.
Dobre serce, pomocne ręce, czyli mama i tata, którzy wraz z dziećmi tworzą dom, miejsce wyjątkowe. Od takich słów rozpoczęła się uroczystość. Dzieci zaskoczyły rodziców recytowanymi wyrazami uznania za ich codzienny trud, a także złożyły uroczystą obietnicę dobrego, rozważnego zachowania się w przyszłości. Najważniejszy jest jednak fakt, że choć psocą czasem troszeczkę:

To wciąż jesteśmy Waszym słoneczkiem,
Bo z rodzicami zawsze jest lato,
Kochana Mamo, kochany Tato.
Dzisiaj dziękować chcemy Wam za to,
że nas kochacie, że o nas dbacie
i wszystkie psoty nam wybaczacie…


Słowa rymowane przeplatały się z tekstami śpiewanymi, do których akompaniował rytmik, pan Jacek. W pierwszym utworze pt. “Mama i tato” przedszkolaki przyznały się do chęci wyruszenia z rodzicami oraz rodzeństwem na wielką wyprawę, jaką jest wspólne poznawanie świata, podczas której obecność mamy i taty przy boku będzie gwarancją  bezpieczeństwa.

Występ Małych Gigantów obfitował w wyznania miłości. Wyrazem tego była piosenka pt. “Tak Cię kocham”, gdzie usłyszeć można było jak niezmienna i mocna jest miłość dzieci do rodziców.

Tak jak rybka kocha wodę,
tak jak misio kocha miodek,
jak kocica swoje kotki,
jak biedronka swoje kropki.

Tak jak ptaszek kocha latać,
tak jak zając kocha skakać,
tak jak myszka ser zajadać,
tak jak wiosną deszczyk padać.

Słowa te potwierdzone zostały w kolejnym utworze pt. “O, A, E (kocham cię)”, gdzie do dziecięcego śpiewu przyłączyli się dorośli i wspólnie wybrzmiało, że wszyscy darzą się tym potężnym uczuciem o każdej porze dnia i nocy, bez względu na porę roku.

Na fali pozytywnych wibracji muzycznych zaproponowano mamom i tatom, by to oni nadali rytm kolejnemu utworowi. Wszystkim chętnym wręczono do ręki instrument – kolorową bum bum rurkę oraz podzielono na cztery sekcje akompaniujące, wewnątrz których na trawie usiadły dzieci. Utworem, który zaprezentowano były znane i lubiane przez małych i dużych artystów “Pieski małe dwa”. Wspólne wykonanie wzbudziło radość w sercach i na twarzach zgromadzonych.

Część artystyczną zakończyły popisy taneczne przygotowane wspólnie z panią trenerką tańca Karoliną do utworów pt. “Wymarzona” oraz “Mix Africa”. Następnie nadszedł moment na wręczenie rodzicom laurek. Każde dziecko z sercem na dłoniach podeszło do mamy i taty, którzy z dumą i wzruszeniem przyjęli prezent.

To jednak nie był koniec przygotowanych atrakcji. Na trawie już czekały rozłożone tajemnicze przedmioty. Wychowawczyni grupy, pani Karolina, zaprosiła wszystkich do ustawienia się w wyznaczonej przestrzeni, bowiem nadszedł czas na zmagania sportowe. Przygotowano konkurencję wyłącznie dla dzieci – tor przeszkód, który drużyny dziewcząt i chłopców pokonały w stylu zaskakującym widzów, tj. wszyscy na sygnał ruszyli jeden za drugim.

Następne były “Wiosenne sanki”, gdzie rodzic do wyznaczonego miejsca przeciągał po trawie dziecko siedzące na kocu, po czym stamtąd biegiem razem wracali na linię startu, by przekazać koc następnej parze uczestników. Duch rywalizacji obudził się w każdym zawodniku. Kontynuacją emocjonującej, ale zdrowej rywalizacji, była konkurencja polegająca na pokonaniu trasy przez dorosłego i dziecko, którzy trzymają się za ręce i współpracują przy przekładaniu z jednej strony na drugą woreczków gimnastycznych. Przyjemność ze wspólnej aktywności była wielka. Niektórzy podejmowali się zadań sportowych nie raz, a wielokrotnie, bo tak im było przyjemnie.

Ruch to zdrowie, ale wiadomo, że wszystko z umiarem. Do kolejnego zadania zaproszono tatusiów, którzy mogli złapać oddech i usiąść wygodnie na ławkach. Na trawie przed nimi zasiadły ich dzieci. Wtedy okazało się jakie zadanie czeka dorosłego człowieka. Każdemu tacie wręczono podkładkę z białą kartką oraz pojemnik z kolorowymi pisakami. Nadszedł czas na wykazanie się umiejętnościami artystycznymi. Stworzyć portret dziecka – oto wyzwanie!


Nadszedł czas na integrację, rozmowy, uśmiechy i konsumpcję pyszności. Na stołach czekały owoce, galaretki, babeczki, ciasta. W pobliżu można było też kucnąć w kręgu przy ognisku, by usmażyć kiełbaski i kromki chleba. I tak oto minęło parę godzin. Dziękujemy Państwu za ten czas!

Izabela Kmiecik nauczycielka grupy “Mali Giganci”

red. Renata Dobrucka-Ratajczak