Niezwykły spacer

Bajka Bianki i Laury Sady lat 6 Miejskie Przedszkole nr 43 w Zielonej Górze. Udział w konkursie literacko-plastycznym “Spacerkiem po Zielonej Górze” 2025, organizowanym przez Miejskie Przedszkole nr 34 “Rozśpiewane Przedszkole” w Zielonej Górze

Był początek lata. Słońce przygrzewało już mocno, kwitły akacje i piękne pachniały.
W naszym ogrodzie dojrzewały pierwsze truskawki. Kwitły już róże, latały motyle, z radością śpiewały ptaki. Było pięknie zielono, trwa soczysta, a na drzewach błyszczące zielenią liście. Najpiękniejszy czas, bo zbliżały się wakacje.

Właśnie wyszłyśmy na podwórko, by pobawić się przy pięknej pogodzie, ale mimo letniego nastroju i kolorowego otoczenia, jakoś nie miałyśmy pomysłu na wspólną zabawę.

– Może poskaczemy na skakance? – zapytała Bianka.

– Nie, jest za gorąco, żeby skakać – odpowiedziałam. – Wolę pohuśtać się, to mniej męczące.

– E tam, nuda! Huśtawka była w przedszkolu. Chodź poskaczemy w klasy – zaproponowała znowu Bianka.

– Klasy? To znowu skakanie! – oburzyłam się. – Jest za gorąco, mówiłam ci.

Bianka siedziała na ławce niezadowolona.

– Laura, nic ci się nie podoba. Wolałabyś pewnie pobawić się z kimś innym – odparła na moje zniechęcenie.

– Dlaczego? Chętnie pobawię się z tobą, ale wymyśl coś fajnego, coś innego niż zwykle. Wszystkie stare zabawy już mi się znudziły. Ucieszy mnie nowa zabawa – odpowiedziałam Biance. Miałam nadzieję, ze już da mi spokój, bo w ten gorący dzień miałam tylko ochotę poczytać książkę na ławce w ogrodzie. Ona jednak nie dała za wygraną.

– Tylko tak mówisz. Na każdy mój pomysł odpowiadasz, że to nuda, albo stara zabawa. Ale tak naprawdę dawno już nie skakałyśmy na skakance, ani nie grałyśmy w klasy. Każdy mój pomysł odrzucasz. Chyba, że przyleci tu kosmita i zaprosi cię na spacer po Zielonej Górze – odpowiedziała coraz bardziej obrażona Bianka. – Patrz, nawet już ląduje z latającym spodkiem.

Parsknęłam śmiechem. To ci dopiero pomysł! Spacer z kosmitą po Zielonej Górze. Czemu nie? Bardzo chętnie! – pomyślałam. I kiedy tylko pojawiła mi się ta myśl w głowie, usłyszałam jakiś dziwny szum. Zaraz potem silny powiew wiatru rozwiał mi włosy. Coś jeszcze zatrąbiło jak klakson samochodu, zastukało, zawarczało. Obie przestraszone zerwałyśmy się z ławki, żeby zobaczyć co się dzieje w naszym ogrodzie. A tu na samym środku naszego trawnika wylądował z hukiem latający spodek! Przez chwilę jeszcze silnik burczał, syczał, dzwonił. Potem zgasły światła, wszystko ucichło.

– No i masz swojego kosmitę! – przewróciła oczami Bianka – Może on się z tobą pobawi…

Na te słowa otworzyły się drzwi kosmicznego pojazdu i stanął w nich zielony ludzik z antenkami na głowie. Zamurowało mnie! Prawdziwy kosmita w naszym ogrodzie. Zszedł wolno po drabince pojazdu i z miłym uśmiechem podszedł do nas: do mnie bardzo zaskoczonej i Bianki nieco złej, że przybysz popsuł nam plany na wspólną zabawę.

– Dzień dobry – przywitał się dziwnym metalicznym głosem, jakby dobiegał z metalowego garnka – Zepsuła mi się nawigacja. Ostatnie dwa lata już błądziłem w kosmosie. Nie wiem gdzie wylądowałem. Możecie mi powiedzieć, gdzie ja jestem?

– Na Ziemi, w Europie, w Polsce, w Zielonej Górze! – pochwaliła się wiedzą Bianka. – I moja siostra bardzo na ciebie czekała, bo nie ma z kim, ani w co się bawić – powiedziała. – Mam nadzieję, że spodoba ci się spacer po Zielonej Górze. Ona cię chętnie oprowadzi.

– Jestem w Zielonej Górze?? To wspaniale! Uwielbiam wszystko, co jest zielone – zawołał kosmita. – Zielone ubrania, zielone jedzenie, zielne pojazdy, zielone zwierzęta i rośliny. Sam jestem cały zielony! Bardzo, bardzo chcę zobaczyć zielone góry! Jeszcze nigdy nie widziałem zielonych gór!

– To nie są zielone góry, tylko nasze miasto nazywa się Zielona Góra – poprawiła go Laura.

– Nie ważne, miasto czy ciasto, kocham wszystko zielone! Pokażecie mi? – spytał zachwycony.

– Jasne – odparła Bianka. – Przecież mówiłam, że Laura czekała tu na ciebie już od rana.

– Nie prawda, nie czekałam na żadnego kosmitę – poprawiła Laura. – Ale skoro już jest, to lecimy do Zielonej Góry. Czy twoim pojazdem?

– Oczywiście, wsiadajcie – zawołał ucieszony kosmita. – To dokąd najpierw?

– No wiadomo, do centrum miasta, na deptak – poprowadziła Laura.

– Ale zaraz, zaraz! Mówiłeś, że masz zepsutą nawigację? – przypomniała Bianka. – Jak tam dolecisz?

– Wy mi pokażecie – odpowiedział uśmiechnięty.

Wsiedliśmy wszyscy troje do latającego spodka. Usiedliśmy wygodnie na miękkich fotelach, zapięliśmy pasy, a kosmitek odpalił silnik. W mig dolecieliśmy do centrum miasta. Latający spodek wylądował obok pomnika Bachusa.

Wyszliśmy na pierwszy spacer. Szliśmy uliczkami starego miasta, mijaliśmy kolorowe kamienice, Ratusz, Teatr Lubuski, małe fontanny, kolejne figurki bachusików. Kosmitek rozglądał się z ciekawością. W końcu zatrzymał się i smutny powiedział do nas:

– No i gdzie wy tu macie te zielone góry? Nie widzę żadnej góry. Zieleni też mało. Są tu w prawdzie pojedyncze drzewa, małe klomby, donice i skrzynie z kwiatami, ale to mało. Tylko chodniki, beton, mury domów.

– W takim razie ruszamy dalej szukać zielonych gór w Zielonej Górze – powiedziała Laura. I dodała: – Teraz kierunek Park Tysiąclecia.

Znowu wsiedliśmy do latającego spodka, przelecieliśmy kilka ulic i wylądowaliśmy na ulicy Wazów.

– Idziemy na drugi spacer – zarządziła Laura.

Przed nami rozpościerał się nasz największy miejski park. Pomiędzy starymi wielkimi drzewami wiły się alejki, którymi spacerowały całe rodziny, biegali panowie w sportowych ubraniach. Na ławeczkach siedzieli dziadkowie i odpoczywali w cieniu. Pełno było klombów z kwiatami w pięknych kolorach. Wszędzie rosła równa ładna trawa, zielone krzewy.

– Tutaj jest naprawdę zielono – uśmiechał się kosmitek. – Co mi jeszcze pokażecie?

– No to teraz będzie górka – powiedziała Bianka. – Lecimy na Winne Wzgórze i będzie znowu coś zielonego.

Kolejny krótki lot z zielonym kosmitkiem zakończył się przed rzeźbą chłopca ze źrebaczkiem. Po schodkach wchodziliśmy po Winnym Wzgórzu, gdzie już na krzewach winogron zaczynały dojrzewać pierwsze owoce. Potem weszliśmy do zielonogórskiej Palmiarni. Pokazałyśmy kosmitkowi ogromne palmy, kaktusy i egzotyczne rośliny prosto z dżungli. Oglądaliśmy żółwie i ryby w akwariach. Pod szklanym dachem Palmiarni było gorąco i parno, ale nasz nowy kolega był coraz bardziej zachwycony.

– To jest prawdziwa zielona góra! Tak, jak nazywa się wasze miasto!

– No w końcu jesteś zadowolony. To teraz czas na ostatni spacer, bo trzeba wracać do domu – zauważyła Bianka.

Po raz ostatni wsiedliśmy z kosmitą do jego pojazdu. Pokierowałyśmy go już w stronę naszego domu, do Zatonia. Wylądowaliśmy przed Parkiem Książęcym. Ruszyliśmy na spacer. Przeszliśmy alejkami parku, usiedliśmy na białej ławce pod platanem. Potem przeszliśmy na Łąkę Joanny, minęliśmy wielki Dąb i doszliśmy do Różanej Altanki na pagórku. Stamtąd rozpościerał się niezwykły widok na cała okolicę, łąki, drzewa, ruiny pałacu Księżnej Doroty, oranżerię. Wszędzie słychać było tylko śpiew ptaków, daleko przebiegła sarenka. Szumiały spokojnie drzewa przy letnim wietrze.

– Najlepsze zostawiłyście na koniec. Ależ to była wycieczka! – powiedział kosmitek, siedzący w Altance z nami na ławce. – Ta wasza Zielona Góra pełna jest zieleni i górek. To ładne miasto! I pomyśleć, że gdyby nie zepsuła mi się nawigacja, to nigdy bym tu nie trafił. – uśmiechnął się do nas.

– No i żeby Laura chciała ze mną skakać na skakance, to nigdy by ciebie do nas nie zawołała – odezwała się Bianka, ciągle jeszcze trochę niezadowolona, że nie udała się wspólna zabawa z siostrą.

– Co ty mówisz, Bianka? Wcale go do nas nie wołałam – odpowiedziałam. – Przyleciał do nas, bo to właśnie ty wymyśliłaś świetną nową zabawę czyli spacer po Zielonej Górze!

red. Renata Dobrucka-Ratajczak 

Podróże małe i duże po Zielonej Górze

Bajka Michała Goludy lat 6 Miejskie Przedszkole nr 43 w Zielonej Górze. Konkurs literacko-plastyczny “Spacerkiem po Zielonej Górze” 2025. Nagroda: II miejsce. Organizator konkursu Miejskie Przedszkole nr 34 w Zielonej Górze

WSTĘP

Za górami, za lasami, za rzekami i dolinami żył Michał ze swoją rodziną. Mieszkał w mieście Zielona Góra, bawił się i uczył w przedszkolu, poznawał świat i podróżował ze swoimi przyjaciółmi smokiem Stefanem i misiem Pysiem. Jego ulubioną zabawą było budowanie z klocków wspaniałych budowli. Interesował się też pracą policjantów i tresurą psów policyjnych. Był ciekawy świata i dostrzegał wiele szczegółów wokół siebie. To sprawiało, że podróże z nim zawsze były przyjemne i pełne ciekawostek. Na kilka z nich Michał zabierze w tej bajce również Was. Zapraszamy na spacer po Zielonej Górze.

DEPTAK ZIELONOGÓRSKI

Pewnego wiosennego dnia siedziałem przy oknie i zastanawiałem się co by tu zrobić. Padał deszcz, dzień się dłużył, a ja nudziłem się okropnie. Siedząc tak, zauważyłem smoka Stefana na moim podwórku. Złapałem misia Pysia pod pachę, parasol w rękę, krzyknąłem, że wychodzę na dwór i wybiegłem na zewnątrz.

– Czyżbyś się nudził? – zapytał smok.

– Witaj Stefciu. Nie mam pomysłu na zabawę. Pogoda taka kiepska. Jaka wycieczka uda się w taką pogodę… – odpowiedziałem zmartwiony.

– Michałku! Mam świetny pomysł. Przecież możemy jechać do muzeum! Tam nie pada. – ożywił się Pysio.

Przygotowania do wyprawy nie trwały długo. Spakowałem wodę do plecaka, znalazłem kurtki dla każdego i wyruszyliśmy. Weszliśmy na deptak zielonogórski od strony fontanny przy ulicy Westerplatte. Chwilę później wchodziliśmy już do budynku Muzeum Ziemi Lubuskiej. Przywitała nas miła pani, która pokazała, gdzie mamy się rozebrać i powiesić kurtki. Kupiliśmy bilety i dostaliśmy audioprzewodniki, czyli takie urządzenia z słuchawkami, które mają pomagać w zwiedzaniu wystaw. Stefciu był zachwycony tym, że jak założył słuchawki na uszy, było słychać głos. Zwiedzanie zaczęliśmy od samej góry, trzeba było wjechać windą aż na trzecie piętro. Miś bardzo się śmiał, kiedy winda ruszała:

– Hihi! Łaskocze w brzuszku! – Bardzo chciał powtórzyć atrakcję. Wytłumaczyłem mu, że będziemy zjeżdżać windą, kiedy zobaczymy co kryje góra budynku. Oglądaliśmy obrazy, rzeźby i różne instalacje. Głos z audioprzewodnika opowiadał nam o historii dzieł i ich autorów. Mi najbardziej podobała się instalacja przy samym wejściu. Powieszone na ścianie szklane, lustrzane poduszeczki tworzyły jedno wielkie lustro, w którym odbijaliśmy się ze wszystkich stron. Smok dłużej zatrzymał się przy obrazie z kolorowym wielkim okiem, Pysio czuł się wspaniale patrząc na obraz kobiety z dzieckiem, misiem i kwiatami.

Na niższym piętrze oglądaliśmy wystawę związaną z historią i kulturą Zielonej Góry. Na ruchomej makiecie zobaczyliśmy, jak zmieniały się tereny Zielonej Góry. Mogliśmy obejrzeć, jak wyglądało krosno i spróbowaliśmy sami tkać materiał. Widzieliśmy też mnóstwo zdjęć starej Zielonej Góry, wystawę związaną z winogronami i winem. Na końcu poznaliśmy historię Zastalu i Falubazu, zielonogórskie kabarety i mnóstwo ciekawostek. Sprawdziliśmy naszą wiedzę w interaktywnym quizie i ułożyliśmy układanki z herbami. Przy wyjściu zajrzeliśmy jeszcze do sali z witrażami i pięknymi kolorowymi obrazami. Przez witraże, zobaczyliśmy, że wyszło słońce, więc postanowiliśmy jeszcze przespacerować się deptakiem. Minęliśmy Lubuski Teatr, usiedliśmy na chwilę pod pomnikiem Bachusa i zjedliśmy hot- dogi. – Co powiecie na szukanie Bachusików? – zapytałem przyjaciół.

– Czego? – Stefan nie zrozumiał. – To takie minirzeźby dzieci Bachusa, boga wina. Zielona Góra z nich słynie. Są poukrywane w różnych częściach deptaku, rynku i nie tylko. Każdy ma swój temat i historię. Możemy sobie porobić zdjęcia przy każdym.

– Suuuper! – pisnął Pysio. Przez kolejną godzinę chodziliśmy i robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia przy Bachusikach. Było zabawnie i przyjemnie. Zmęczeni i zadowoleni postanowiliśmy spotykać się co tydzień i jeździć na takie przyjacielskie wycieczki całą wiosnę.

PALMIARNIA

Po tygodniu od naszej poprzedniej wyprawy spotkaliśmy się pod Palmiarnią Zielonogórską. Stefan nigdy tu nie był. Chciałem pokazać mu, jaka to wspaniała okolica. Zaczęliśmy od zabawy w zielonym labiryncie obok palmiarni. Śmiechu było co nie miara. Goniliśmy się, chowaliśmy przed sobą. w pewnej chwili przyjaciele tak mi się schowali, że nie mogłem ich znaleźć. Postanowiłem skorzystać z miniwieży obserwacyjnej. Wszedłem na schody i zobaczyłem misia Pysia pod ławką i smoka udającego kamień w jednym z zaułków labiryntu.

– Mam Was! – krzyknąłem ze śmiechem. Idąc w kierunku palmiarni, weszliśmy jeszcze na plac zabaw obok labiryntu. Wspinaliśmy się na stromą drabinkę, zjeżdżaliśmy ze zjeżdżalni i kopaliśmy tunele w piasku.

Zmęczeni weszliśmy do budynku palmiarni. w holu stały fotele i stoliki, a obok można było popatrzeć na śliczne kolorowe rybki. Usiedliśmy tam i wyciągnąłem kanapki. Po długiej zabawie na świeżym powietrzu byliśmy tak głodni, że zajadaliśmy z apetytem. Kanapki zniknęły w mgnieniu oka. Chwilę jeszcze poobserwowaliśmy rybki i wjechaliśmy windą na trzecie piętro. z góry widać było dużą część Zielonej Góry, kościoły, ratusz, domy, drzewa, sklepy.

– Ahh! – westchnął z zachwytu Pysio. Ja czułem się trochę niepewnie tak wysoko, więc zeszliśmy schodami piętro niżej, gdzie można było pospacerować wśród zieleni liści palmowych. To było niezwykle przyjemne.

Postanowiłem zaprowadzić przyjaciół do mojego ulubionego miejsca – Szklanej Pułapki. To miejsce jest tak samo niesamowite, jak jego nazwa. Tak naprawdę to biblioteka, w której można wypożyczyć nie tylko książki, ale także gry i płyty z audiobookami i filmami. Ja najbardziej lubię w niej to, że mogę tam sobie posiedzieć na pufie z książką i ją pooglądać. Jest też konsola do gier, układanki dla małych dzieci i stoliki do rysowania. Usiedliśmy przy stoliku z widokiem na miasto i narysowaliśmy to, co widzieliśmy. Nasze obrazki będą pamiątką z tego wyjazdu i wspólnej zabawy. Ja chciałem jeszcze pooglądać książki, ale Stefciu powiedział, że już za długo siedzi i musi trochę polatać.

Zabrałem przyjaciół na świetny plac zabaw obok palmiarni. Nazywa się skypark i jest zbudowany na dachu parkingu. Ja z Pysiem biegaliśmy po górkach, bujaliśmy się i bawiliśmy na okrągłej równoważni, a smok wspiął się na wysokie linowe drabinki i wzleciał w powietrze. Wykorzystaliśmy pogodę na maksa i bawiliśmy się tam razem bardzo długo. Było wspaniale.

OGRÓD BOTANICZNY

Celem trzeciej naszej wyprawy był Ogród Botaniczny. Tym razem podwiozła nas mama, chociaż mogliśmy jechać autobusem linii 0. Smok Stefan oczywiście leciał nad nami. Przy wejściu na teren Ogrodu stały automaty z różnymi zabawkami do wylosowania. Stefan był zachwycony. Podobało mu się, że jak włoży się monetę i przekręci, to wypada zabaweczka. Pysio pobiegł zobaczyć czerwone rybki w stawku. Ślicznie błyszczały w słońcu. Fontanna miło pryskała na twarze. Poszliśmy dalej w stronę polanki z wigwamem, oglądając po drodze piękne rośliny. Nagle Stefciu nam zniknął. Rozglądaliśmy się, ale nigdzie go nie było. Kiedy już zaczęliśmy się niepokoić, dotarł do nas cichy chichot. Okazało się, że Stefan schował się pod gałęziami wiązu górskiego, którego gałęzie stworzyły namiot. Śmiejąc się skręciliśmy w stronę Mini Zoo o nazwie „Bajkowa Zagroda”. Tam nakarmiliśmy kozy i owce specjalnym pokarmem, obserwowaliśmy daniele, papugi, pawie i inne zwierzęta. Najbardziej podobały mi się surykatki. Jedna z nich cały czas stała na dwóch łapkach i rozglądała się wokół, jakby była strażnikiem. Pomiędzy zagrodami zwierząt było mnóstwo różnych zabawek, zjeżdżalni i miejsc do zabawy. Stefciowi podobało się wchodzenie do ogromnego drewnianego krokodyla. Ja byłem zachwycony układanką na górze tej zabawki. Miałą piękne kolory. Misiowi Pysiowi podpasował tunel i zjeżdżalnia. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Na koniec wycieczki usiedliśmy przy tężni solnej i odpoczęliśmy, czekając na moją mamę.

DOLINA GĘŚNIKA

Przyszła kolejna sobota. Siedzieliśmy na podwórku i myśleliśmy, co dziś będziemy robić. Pogoda zachwycała bezchmurnym niebem, słońcem muskającym promieniami i delikatnym wietrzykiem. Po dłuższej chwili namysłu zaproponowałem: – może pójdziemy na spacer Doliną Gęśnika? Potrzebujemy sporo kanapek, dużo wody i wygodne buty, bo to duży i fantastyczny teren. – Stefan i Pysio postanowili mi zaufać i zgodzili się na propozycję. Wjechaliśmy windą z Centrum Przesiadkowego na wiadukt przy ul. Sulechowskiej i przeszliśmy się aż do ulicy Źródlanej i weszliśmy na ścieżkę w Parku. Szliśmy wzdłuż strumyka, ciesząc się piękną pogodą, roślinami i owadami, które można było tam obserwować.

 – Patrzcie hamaki! – Plaża! – Kaczki! – zachwycali się moi przyjaciele. Odpoczęliśmy chwilę na hamakach, zjedliśmy drugie śniadanie obserwując kaczki i poszliśmy dalej, na plac zabaw. Najbardziej podobała się nam sznurkowa wielka budowla, na którą można było wejść i zjechać zjeżdżalnią. Obok ludzie siedzieli i jedli kiełbaski z grilla.

– A najlepsze jeszcze na nas czeka! – zachęciłem Stefcia i Pysia do powrotu na ścieżkę. Przeszliśmy obok super placu z mini uliczkami, znakami drogowymi i przejściami dla pieszych.

– Musimy tu kiedyś przyjechać z rowerami albo rolkami! – wymyślił Pysio. Dotarliśmy w końcu do wielkiego Parku linowego. Ścieżka wśród drzew prowadziła przez różne przeszkody i kończyła się długą zjeżdżalnią. Przeszliśmy ją kilka razy i zmęczeni usiedliśmy z lodami na ławce. To był bardzo męczący, ale świetny wypad!

WOSIR

Następna wycieczka prowadziła autobusem nr 30 do Drzonkowa. Ja i Pysio wysiedliśmy na przystanku przy Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Na terenie WOSIRu czekał na nas już Stefan, który przyleciał tam szybciej. 

– Patrz Michaś! Kaczki! – zawołał uradowany miś.

– Wiem, przygotowałem nam nawet ziarno do ich karmienia, chodźcie! – odpowiedziałem z satysfakcją i poprowadziłem do ławki przy stawku. Kaczki jakby wyczuły, że będą karmione. Zaczęły podchodzić do nas i czekały, aż ktoś rzuci pokarm. Kiedy w woreczku z ziarenkami już nic nie zostało, a kaczki odpłynęły, czas było iść dalej. 

Pobawiliśmy się chwilę na drewnianym placu zabaw koło stawku i poszliśmy oglądać konie. Było na co patrzeć. Dostojne zwierzęta, różnych maści pięknie się prezentowały. Pysio czuł się niepewnie, bo jest malutki.

– Spójrz, jak spokojnie stoją. Mimo, że są o wiele większe od nas, możemy spokojnie je oglądać – uspokoiłem przyjaciela.

Później przyszedł czas na kucyki, które można było nawet pogłaskać. Poczuliśmy głód, więc poszliśmy trochę dalej kupić sobie kiełbaski i napój. Zjedliśmy z apetytem i stwierdziliśmy, że odpoczniemy w jaskini solnej. Weszliśmy na teren pływalni, zapłaciłem za bilety wstępu i pani zaprosiła nas do miłej, chłodnej, delikatnie oświetlonej jaskini. Usiedliśmy na leżakach, przykryliśmy się kocami i słuchaliśmy Stefana, który opowiadał fantastyczne historie o rycerzach i smokach. 

Kiedy minął czas seansu w jaskini, zapytałem: – macie siłę na zabawę na placu zabaw?

– Ale już tam byliśmy! – zdziwił się smok.

– Oj, coś Ty! Tu jest tak dużo różnych miejsc, że dnia nam nie starczy. Zobacz, tu obok jest inny plac zabaw. Chodźmy tam chociaż na chwilę! A jak będzie cieplej, przyjedziemy tu na basen. Taki odkryty! Ze zjeżdżalnią i różnymi atrakcjami. Będzie super.

Przyjaciele pobawili się na placu zabaw z innymi dziećmi. Poznali Kasię, Marysię i Wojtka. Pysio wymyślił, że chce być strażakiem. Dzieci podchwyciły pomysł zabawy. Smokowi też się on spodobał. Ustaliliśmy, gdzie jest remiza, kto będzie poszkodowanym i zaczęliśmy akcję. Bawiliśmy się świetnie aż do autobusu powrotnego. To był wspaniały dzień.

ZATONIE

Na ostatnią wiosenną wycieczkę wybraliśmy się z Pysiem do Zatonia autobusem nr 30b. Na początek postanowiliśmy odwiedzić Muzeum PRL-u. Zwiedzanie było niesamowite. Pysiowi najbardziej podobał się stary motocykl. Ja w niektórych pokojach poczułem się jak na zdjęciach mojej prababci. Było dużo dziwnych pojazdów i sprzętów. Mogliśmy zobaczyć jakimi zabawkami bawili się dziadkowie moi i moich kolegów z przedszkola. Po wyjściu z muzeum stwierdziliśmy, że to już czas coś zjeść. Rozłożyliśmy koc na trawie w Parku Książęcymi i zrobiliśmy sobie piknik. Mama upiekła nam pyszne drożdżówki z truskawkami, które popijaliśmy lemoniadą arbuzową. To był super czas. Najedzeni i zadowoleni ruszyliśmy na spacer po parku. Był ogromny, zielony i piękny. Goniliśmy się po ruinach pałacu księżnej Doroty, chowając za kolejnymi ścianami, podziwialiśmy rosnące tam rośliny i dające miłe orzeźwienie fontanny. Zmęczeni usiedliśmy na ławce w Różanej Altance i zagraliśmy w ,,patrzę, patrzę, aż wypatrzę,”. Pysiu znalazł kopce kreta, a ja wypatrzyłem wiewiórkę na drzewie. Na koniec postanowiliśmy iść jeszcze na lody do oranżerii przy pałacu i zrobiliśmy sobie zdjęcie na pamiątkę. Pysio powiedział, że koniecznie musimy tu wrócić ze Stefanem. Jest pewien, że byłby zachwycony tym miejscem.

– Cała Zielona Góra jest wspaniała. Jeszcze tyle miejsc do zwiedzenia… – zacząłem się zastanawiać. – Może będziemy kontynuować nasze wycieczki latem? Park Tysiąclecia, Park Piastowski, Planetarium Wenus, Centrum Przyrodnicze, Teatr Lubuski, bawialnia Drewno i Kawka, parki trampolin i wiele innych atrakcji tylko na nas czeka!

– Chętnie Michałku będziemy Ci towarzyszyć – powiedział z entuzjazmem Miś.

Na tym kończy się nasza bajka. Mamy nadzieję, że sześć wypraw wesołych przyjaciół zachęci Was do odkrywania Zielonej Góry. Zapraszamy na niejeden spacer po tym wspaniałym mieście. Liczymy na to, że będziecie bawić się tu równie dobrze, jak Michał z przyjaciółmi. Do zobaczenia!

red. Renata Dobrucka-Ratajczak

Spacerkiem po Zielonej Górze 🍀

W lutym 2025 Miejskie Przedszkole nr 34 w Zielonej Górze zorganizowało konkurs literacko-plastyczny dla wszystkich zielonogórskich przedszkolaków. Była to już trzecia edycja takiego typu konkursów organizowana przez to przedszkole. W pierwszej edycji w roku 2022 tematem wiodącym była ekologia – „Zielonogórskie przedszkolaki to ekodzieciaki”. Druga edycja z roku 2023 przyjęła zagadnienie niepełnosprawności i zaproponowała temat „Skarpetkowe opowieści”.

Tegoroczny konkurs miał na celu nie tylko zachęcie dzieci i dorosłych do twórczości literackiej i plastycznej, ale także promowania Zielonej Góry, jako miasta przyjaznego dzieciom i wartego odwiedzenia. Patronat nad konkursem objął Prezydent Miasta Zielona Góra i Lubuski Kurator Oświaty. Zadaniem było stworzenie bajki pt. „Spacerkiem po Zielonej Górze”, w której bohater podczas spaceru oprowadza czytelnika po mieście, zwiedzając ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Przedszkolak uczestnik konkursu miał za zadanie zainspirować dorosłego (rodzica, nauczyciela lub inną osobę) do napisania i zapisania bajki, samodzielnie wykonać do niej ilustracje i przygotować książeczkę w formie papierowej. Zadanie więc było naprawdę trudne, a czas na jego wykonanie ograniczony.

Do udziału w konkursie zgłosiły się dzieci z grupy „Nudzimisie”. Powstały dwie bajki. Pierwszą napisały siostry Bianka i Laura Sady ze swoją nauczycielką Renatą pt. „Niezwykły spacer”, drugą Michał Goluda ze swoją mamą Moniką pt. „Podróże małe i duże po Zielonej Górze”. W bajce dziewczynek, one jako bohaterki, oprowadzały po Zielonej Górze kosmitę, który wylądował w ich ogrodzie. Michał w swojej bajce zwiedzał miasto ze smokiem i ulubionym misiem, którzy – jak to w bajce – rozmawiają, bawią się i wspólnie spędzają czas. Bajki wpłynęły na konkurs pod koniec marca 2025.

11 czerwca 2025 odbył się finał konkursu. Wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na uroczyste rozstrzygnięcie. Do konkursu stanęło 13 bajek przedszkolaków z różnych zielonogórskich przedszkoli. Podczas finału, który odbył się w Miejskim Przedszkolu nr 34, prezentowano wszystkich uczestników, ich bajki i ilustracje. Przyznano jedno pierwsze miejsce, dwa drugie, dwa trzecie i dwa wyróżnienia. Michał zdobył drugie miejsce w konkursie, dyplom i nagrodę. Bianka i Laura dyplom i nagrody za udział.

Bardzo się cieszymy i gratulujemy uczestnikom konkursu. Mamy nadzieję, że dzięki tym bajkom lepiej poznaliście swoje miasto i zachęciliście inne dzieci do bogacenia wiedzy o Zielonej Górze 🍀

Renata Dobrucka-Ratajczak 

Dzień Rodziny u Małych Gigantów

W słoneczne środowe popołudnie 21 maja 2025 roku na terenie zielonym przy przedszkolu w Zielonej Górze – Zatoniu odbyło się spotkanie z okazji święta mam oraz ojców. Wydarzenie miało formę spotkania piknikowego, tj. obowiązywał strój swobodny, kolorowy, a najważniejszym atrybutem każdej obecnej tam osoby był uśmiech na twarzy.
Dobre serce, pomocne ręce, czyli mama i tata, którzy wraz z dziećmi tworzą dom, miejsce wyjątkowe. Od takich słów rozpoczęła się uroczystość. Dzieci zaskoczyły rodziców recytowanymi wyrazami uznania za ich codzienny trud, a także złożyły uroczystą obietnicę dobrego, rozważnego zachowania się w przyszłości. Najważniejszy jest jednak fakt, że choć psocą czasem troszeczkę:

To wciąż jesteśmy Waszym słoneczkiem,
Bo z rodzicami zawsze jest lato,
Kochana Mamo, kochany Tato.
Dzisiaj dziękować chcemy Wam za to,
że nas kochacie, że o nas dbacie
i wszystkie psoty nam wybaczacie…


Słowa rymowane przeplatały się z tekstami śpiewanymi, do których akompaniował rytmik, pan Jacek. W pierwszym utworze pt. “Mama i tato” przedszkolaki przyznały się do chęci wyruszenia z rodzicami oraz rodzeństwem na wielką wyprawę, jaką jest wspólne poznawanie świata, podczas której obecność mamy i taty przy boku będzie gwarancją  bezpieczeństwa.

Występ Małych Gigantów obfitował w wyznania miłości. Wyrazem tego była piosenka pt. “Tak Cię kocham”, gdzie usłyszeć można było jak niezmienna i mocna jest miłość dzieci do rodziców.

Tak jak rybka kocha wodę,
tak jak misio kocha miodek,
jak kocica swoje kotki,
jak biedronka swoje kropki.

Tak jak ptaszek kocha latać,
tak jak zając kocha skakać,
tak jak myszka ser zajadać,
tak jak wiosną deszczyk padać.

Słowa te potwierdzone zostały w kolejnym utworze pt. “O, A, E (kocham cię)”, gdzie do dziecięcego śpiewu przyłączyli się dorośli i wspólnie wybrzmiało, że wszyscy darzą się tym potężnym uczuciem o każdej porze dnia i nocy, bez względu na porę roku.

Na fali pozytywnych wibracji muzycznych zaproponowano mamom i tatom, by to oni nadali rytm kolejnemu utworowi. Wszystkim chętnym wręczono do ręki instrument – kolorową bum bum rurkę oraz podzielono na cztery sekcje akompaniujące, wewnątrz których na trawie usiadły dzieci. Utworem, który zaprezentowano były znane i lubiane przez małych i dużych artystów “Pieski małe dwa”. Wspólne wykonanie wzbudziło radość w sercach i na twarzach zgromadzonych.

Część artystyczną zakończyły popisy taneczne przygotowane wspólnie z panią trenerką tańca Karoliną do utworów pt. “Wymarzona” oraz “Mix Africa”. Następnie nadszedł moment na wręczenie rodzicom laurek. Każde dziecko z sercem na dłoniach podeszło do mamy i taty, którzy z dumą i wzruszeniem przyjęli prezent.

To jednak nie był koniec przygotowanych atrakcji. Na trawie już czekały rozłożone tajemnicze przedmioty. Wychowawczyni grupy, pani Karolina, zaprosiła wszystkich do ustawienia się w wyznaczonej przestrzeni, bowiem nadszedł czas na zmagania sportowe. Przygotowano konkurencję wyłącznie dla dzieci – tor przeszkód, który drużyny dziewcząt i chłopców pokonały w stylu zaskakującym widzów, tj. wszyscy na sygnał ruszyli jeden za drugim.

Następne były “Wiosenne sanki”, gdzie rodzic do wyznaczonego miejsca przeciągał po trawie dziecko siedzące na kocu, po czym stamtąd biegiem razem wracali na linię startu, by przekazać koc następnej parze uczestników. Duch rywalizacji obudził się w każdym zawodniku. Kontynuacją emocjonującej, ale zdrowej rywalizacji, była konkurencja polegająca na pokonaniu trasy przez dorosłego i dziecko, którzy trzymają się za ręce i współpracują przy przekładaniu z jednej strony na drugą woreczków gimnastycznych. Przyjemność ze wspólnej aktywności była wielka. Niektórzy podejmowali się zadań sportowych nie raz, a wielokrotnie, bo tak im było przyjemnie.

Ruch to zdrowie, ale wiadomo, że wszystko z umiarem. Do kolejnego zadania zaproszono tatusiów, którzy mogli złapać oddech i usiąść wygodnie na ławkach. Na trawie przed nimi zasiadły ich dzieci. Wtedy okazało się jakie zadanie czeka dorosłego człowieka. Każdemu tacie wręczono podkładkę z białą kartką oraz pojemnik z kolorowymi pisakami. Nadszedł czas na wykazanie się umiejętnościami artystycznymi. Stworzyć portret dziecka – oto wyzwanie!


Nadszedł czas na integrację, rozmowy, uśmiechy i konsumpcję pyszności. Na stołach czekały owoce, galaretki, babeczki, ciasta. W pobliżu można było też kucnąć w kręgu przy ognisku, by usmażyć kiełbaski i kromki chleba. I tak oto minęło parę godzin. Dziękujemy Państwu za ten czas!

Izabela Kmiecik nauczycielka grupy “Mali Giganci”

red. Renata Dobrucka-Ratajczak 

Dzień Rodziny 2025 👨‍👩‍👧‍👦

Na naszym występie witamy,

Do teatru zapraszamy.

Zaraz się zacznie przedstawienie,

Wystąpią aktorzy na scenie (…)

Bajkę wam dziś przedstawimy,

Do zamku i lasu trafimy.

Będzie też domek malutki,

W którym mieszkają krasnoludki.

 

Na przełomie maja i czerwca, tradycyjnie już w naszym przedszkolu, organizujemy Dzień Rodziny, który łączy wszystkie świąteczne dni: Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca. W tym roku świętowaliśmy przez dwa dni. Grupa Nudzimise przygotowała swoją uroczystość 22 maja 2025. I choć majowa pogoda wyjątkowo nie sprzyjała radosnemu spotkaniu, ogrzały ją gorące serca występujących dzieci, jak i ich rodzin, które licznie przybyły na przedszkolny plac.

Występ starszych przedszkolaków rozpoczął się od piosenki dla mamy i taty, a zaraz po niej dzieci zaprosiły swoich gości do przedszkolnego teatru. Sceną stała się zielona trawa, kurtyną pobliskie drzewa, a aktorami w kostiumach przedszkolaki. Bajka rozpoczęła się od uroczej sceny, podczas której szczęśliwi rodzice – Król i Królowa przedstawiają swoją nowonarodzoną córeczkę i nadają jej imię Śnieżka.

Historię o królewnie Śnieżce zna każdy. To klasyczna baśń o miłości i nienawiści, zazdrości i szacunku, o prawdzie, którą zawsze mówi Lustro i kłamstwie Myśliwego, które ratuje życie. W bajce jest miejsce na nową przyjaźń Śnieżki i krasnoludków, które szczerze chcą pomóc, a ich domek jest pełen miłości i troski. I choć mała Królewna przeżywa trudne chwile, zakończenie bajki musi być szczęśliwe. Macocha czyli Zła Królowa zostaje ukarana, a Książę na koniu odmienia losy Śnieżki.

Po teatrzyku zaprosiliśmy cały rodziny do wspólnego muzykowania. Dzieci zaśpiewały klasyczną piosenkę o małych pieskach, które chciały przejść przez rzeczkę, a członkowie ich rodzin akompaniowali na bum bum rurkach razem z naszym rytmikiem panem Jackiem. Zakończeniem programu artystycznego Nudzimisiów była piosenka o kolorowych dzieciach i układ taneczny „Hip hop”.

Przedszkolna uroczystość trwała jednak dalej. Były laurki i życzenia dla rodziców, a potem wspólny piknik. Słodkości i owoce na stole, kiełbaski pieczone przy ognisku, wspólne rozmowy i zabawy aż do późnego popołudnia. Spotkanie pełne uśmiechów i rodzinnej miłości  👨‍👩‍👧‍👦💕

Renata Dobrucka-Ratajczak

Zdjęcia Małgorzata Lewandowska

Książka nasza przyjaciółka 📚📖

Rozwijanie zainteresowań czytelniczych dzieci przedszkolnych jest jednym z naszych priorytetowych zadań. Kontakt z książką, słuchanie głośnego czytania, poznawanie literatury dziecięcej i jej analiza jest doskonałym środkiem do kształtowania osobowości dzieci, dostarczania wzorców zachowań, możliwością poznawania i przeżywania różnych emocji. Ponadto bogaci język, poszerza wiedzę i rozwija wyobraźnię słuchaczy. Taka wizja w pracy z dziećmi towarzyszy nam właściwie każdego dnia. Codzienne głośne czytanie przedszkolakom jest stałym jego punktem.

W tygodniu poświęconym książkom zaprosiliśmy do głośnego czytania członków najbliższej rodziny przedszkolaków. Gościliśmy w kolejnych dniach starszą siostrę, mamę, tatę – by w ten sposób podkreślić wielkie znaczenie książek w życiu człowieka, najpierw jako literaturę dziecięcą, by z czasem zainteresować dzieci literaturą szeroko pojętą. Ważne dla nas było też, by wskazać, że wspólne czytanie i słuchanie czytania jest doskonałym sposobem wspólnego spędzania czasu.

Dla rozwijania przyjaźni z książkami postanowiliśmy wybrać się do Biblioteki Publicznej w Zielonej Górze Raculi, by być jeszcze krok bliżej w kierunku zainteresowań czytelniczych. Z panią bibliotekarką Darią spotkaliśmy się 21 maja 2025. Z Zatonia do Raculi pojechaliśmy autobusem miejskim.

Lekcja biblioteczna świetnie przygotowana przez panią bibliotekarkę rozpoczęła się od ogólnego zaprezentowania biblioteki, w której większość dzieci z grupy „Nudzimisie” była po raz pierwszy w życiu. Dzieci poznały zasady funkcjonowania biblioteki i wypożyczania książek oraz ich poszanowania przez czytelników. Pani bibliotekarka pokazała dzieciom różne rodzaje książek m.in. słowniki, atlasy, encyklopedie, albumy oraz literaturę piękną. Potem przyszedł czas na głośne czytanie. Wybrana książeczka dla dzieci, z przewrotnym tytułem „Nie lubię książek. Koniec kropka” – zabawnie opisała przygody dziewczynki, która najpierw przytłoczona ilością książek wokół siebie, w końcu je polubiła, a wystarczyło tylko wziąć je do ręki.

Tak też się stało podczas naszej wycieczki do biblioteki. W swobodnym czasie, który tam spędziliśmy, dzieci mogły kolorować obrazki lub oglądać, przeglądać, czytać wybrane przez siebie książki. Mimo małej przestrzeni raculskiej biblioteki każdy znalazł dla siebie miejsce dla wybranego zajęcia. Ponad godzinny czas tam spędzony przeleciał nie wiadomo kiedy…

Wycieczka do biblioteki była bardzo udana. Dzieci z przyjemnością i zainteresowaniem korzystały z książek, zachwycone ich ilością i różnorodnością. Mogły dotknąć, obejrzeć, odłożyć, poszukać czegoś, co je zaciekawi. A w każdej było coś innego, nowego, tajemniczego. To zachęcało, by patrzeć i szukać dalej. Mamy nadzieję, że zasialiśmy kolejne ziarenko przyjaźni z książkami… 📚📖

Renata Dobrucka-Ratajczak 

Przegląd Artystyczny 🎶🎵

13 maja 2025 na dużej scenie Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze odbył się XXV Przegląd Artystyczny dla przedszkoli i placówek oświatowych z miasta Zielona Góra. Niezmiennie organizatorem Przeglądu jest Miejskie Przedszkole nr 45 z Zielonej Góry Przylepu, wcześniej jako Gminne Przedszkole Publiczne z siedzibą w Przylepie. Tegoroczny Przegląd został zorganizowany pod hasłem „Polska stoi tańcem”. Temat zobowiązywał do zaprezentowania przez uczestników piosenki i tańca o charakterze patriotycznym, ludowym i polskim.

Celem Przeglądu nie jest rywalizacja, lecz zaprezentowanie przez grupy biorące udział swoich talentów i umiejętności, współpracy dzieci, estetyki, gracji i piękna wyrażonego w tańcu, muzyce i piosence – na miarę swoich możliwości. Podkreśleniem walorów artystycznych są stroje i rekwizyty małych artystów.

W XXV Przeglądzie Artystycznym wzięło udział dziesięć grup z siedmiu zielonogórskich placówek – w tym dwie grupy z Miejskiego Przedszkola nr 43: „Nudzimisie” z oddziału w Zatoniu i „Pszczółki” z oddziału w Drzonkowie. Nasze „Nudzimisie” zaprezentowały znany już wcześniej taniec do piosenki „Płynie Wisła”. W parach zatańczyły na scenie w strojach odwołujących się do barw narodowych.

Specjalnie na Przegląd Artystyczny przygotowaliśmy nową patriotyczną piosenkę „Jest takie miejsce Polska”, którą zaśpiewały nasze starsze przedszkolaki.

Udział w Przeglądzie Artystycznym to nie tylko własny występ. To także możliwość oglądania tańców i wysłuchania piosenek innych uczestników. Oglądaliśmy m.in. wykonanie walca, poleczki, krakowiaka, kujawiaka. Dzieci śpiewały piosenki ludowe, patriotyczne, ale też o polskich kwiatach i rodzinie.

Wszyscy uczestnicy Przeglądu zostali uhonorowani dyplomami, nagrodami indywidualnymi i dla grup. Nagrodą był też dla nas sam udział i możliwość zaprezentowania się na wyjątkowej scenie oraz zadowolenie i zachwyt naszym występem dla organizatorów.

Renata Dobrucka-Ratajczak

Witaj, Wiosno! 🪻🌷🌞

Już kilka dni przed rozpoczęciem astronomicznej wiosny, uważnie obserwowaliśmy zmiany zachodzące w przyrodzie. Czuliśmy cieplejsze promienie słońca, usłyszeliśmy, że głośniej śpiewają ptaki, zauważyliśmy już pierwsze wiosenne kwiaty. Wybraliśmy się na długi spacer po zatońskim Parku Książęcym, by podziwiać krokusowe pola i kwitnące przebiśniegi.

Starsze i młodsze przedszkolaki założyły wiosenne hodowle roślinne i umieściły je w salach w swoich kącikach przyrody. Mali Giganci posadzili w małych skrzyneczkach cebulę dymkę. Udekorowali je rysunkami domków, dzięki czemu skrzyneczka stała się prawdziwym malutkim ogródkiem. Cebulki podlali i ustawili na parapetach, by móc teraz obserwować jak rośnie szczypiorek. Przygotowali też hodowlę rzeżuchy. Obiecali, że nie tylko będą obserwować wzrost roślin i dbać o nie, ale kiedy już zazielenią się w sali – zjedzą je na śniadania.

 

Nudzimisie założyły hodowlę pomidorów, ogórków i cukuni. Nasiona wysiali do skrzynki. Kiedy urosną już odpowiednie sadzonki, zostaną przepikowane, aż w końcu wysadzone do przedszkolnego ogródka. Na razie wstępny etap pracy.

21 marca 2025 powitaliśmy Wiosnę! Był to dla nas Dzień Zielony – ubraliśmy się na zielono. Każda grupa witała wiosnę na swój sposób: Mali Giganci w przedszkolnym ogrodzie, a Nudzimisie w sali. Młodsze przedszkolaki symbolicznie pożegnały Panią Zimę. Uśmiechniętą damę w niebieskiej sukni, otoczoną płatkami śniegu ładnie zapakowały do wielkiej walizki. Podziękowały jej za zimowe zabawy i odesłały na Biegun Północny, by tam mogła królować. Zaraz też pojawiła się inna dama – w zielonej sukni czyli Pani Wiosna, którą Mali Giganci oprowadzili wokół przedszkola i zaprosili, by została na dłużej.

W tym samym czasie Nudzimisie witały Panią Wiosnę w osobie pani Beaty Drzewieckiej-Zielińskiej, która w kapeluszu z kwiatami i w zwiewnej sukni, przybyła do naszego przedszkola. Zaprosiła starsze przedszkolaki do zabaw tanecznych przy muzyce, by w ten sposób wyrazić swoją radość z nadejścia nowej pory roku. Wspólnie tańczyli i bawili się skocznie, a na zakończenie przy muzyce relaksacyjnej uspakajali swój oddech i wyciszali się przy delikatnych dźwiękach i śpiewie ptaków. Dzieci przygotowały dla pani Wiosny czyli pani Beaty rysunki, które zebraliśmy w album i wręczyliśmy na koniec spotkania.

W drugiej części dnia przedszkolaki spacerowały z przygotowanymi na gałązkach gaikami. Furkoczące na wietrze różnokolorowe paski bibuły, znowu wyraziły naszą radość z przebudzenia po zimie. Dumnie udekorowaliśmy gaikami otoczenie naszego przedszkola. Bardzo się cieszymy, że wiosna już jest z nami 🙂

Na powitanie wiosny nie mogło zabraknąć wiosennych piosenek 🪻🌷🌞

 

Renata Dobrucka-Ratajczak

Zdjęcia nauczycielki przedszkola: Izabela Kmiecik, Małgorzata Lewandowska, Karolina Sutuła, RDR 

W teatrze 🎭

14 marca 2025 zatońskie przedszkolaki wybrały się na spektakl dla dzieci do Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze, który odbył się na nowej scenie Teatru Lalek na Placu Teatralnym. Tydzień przed wyjazdem poświęcony był w przedszkolu teatralnej tematyce. Dzieci poznały lub utrwaliły sobie słownictwo z nim związane: aktor, scena, kurtyna, rekwizyt, kostium, scenografia, reżyser, widownia, garderoba, lalka, kukiełka, pacynka… Rozmawialiśmy o zasadach zachowania w teatrze, o biletach, miejscach na widowni. Pojechaliśmy przygotowani na udział w sztuce teatralnej. Niektóre dzieci po raz pierwszy w życiu.

W nowym budynku Teatru Lalek hol jest jednocześnie miejscem wystawy. Znajdują się tam archiwalne lalki teatralne umieszczone w gablotach, do oglądania przez małych widzów. Skorzystaliśmy z tej wyjątkowej okazji i obejrzeliśmy kukiełki i marionetki sprzed kilkunastu, a nawet dwudziestu-trzydziestu lat, które były wcześniej aktorami w Lubuskim Teatrze. Dziś są jak muzealne eksponaty.

Po przejściu na widownię czekaliśmy na rozpoczęcie przedstawienia. Przed dziećmi była scena z przygotowaną scenografią. Kiedy zgasły światła, rozpoczął się spektakl pt. „Niezwykłe odkrycie papugi”. Razem z pierwszymi dźwiękami muzyki, przenieśliśmy się do pięknej dżungli, pełnej kolorów, śpiewu ptaków i barwnych mieszkańców, którzy żyją sobie spokojnie i w przyjaźni. Na scenie pojawiła się Papuga, Sowa, Krokodyl, Pajęczyca i Koala. Szybko okazało się jednak, że mała Papuga, dzięki swojej ciekawości odkryła niebezpieczeństwo, które grozi dżungli. Nikt jednak nie zwracał na nią uwagi, ignorując jej relację 🦜🕷🦉🐨🐊

Dzięki odwadze i wytrwałości młodej Papugi, niebezpieczeństwo wielkiego pożaru dżungli zostało jednak udaremnione. Udało jej się przekonać zwierzęcych sąsiadów, że tylko wspólne działanie i wzajemna pomoc uratuje dżunglę, a tym samym ich miejsce do życia. Odkryciem Papugi było też to, by wierzyć w siebie, spełniać swoje marzenia, odkrywać świat i być go ciekawym.

Przedszkolaki oglądały spektakl z wielkim przejęciem. Towarzyszyły temu różne emocje, bo były sceny śmieszne i zaskakujące. Były też chwile napięcia i złości, a nawet strachu. Przygoda małej Papugi zakończyła się szczęśliwie, więc wszyscy z radością i ulgą doczekaliśmy happy endu. Przeżyliśmy też momenty zachwytu, bo kostiumy aktorów były niezwykle, kolorowe, wielkich rozmiarów – otaczające całe postacie aktorów. Wielka „woda” i wielki „ogień”, pojawiające się przez chwilę na scenie, wprawiły dzieci w realne odczucia.

Z teatru wyszliśmy oszołomieni i bardzo zadowoleni. Z tajemniczego świata dżungli przenieśliśmy się na ulice naszego miasta, pozostawiając budynek teatru jako niezwykłe miejsce. I było nasze odkrycie.

Po powrocie do przedszkola przepełniały nas różnorodne wrażenia. Wypowiedzieliśmy je w słowach, ale to było mało. Każdy narysował więc to, co zapamiętał, co mu się podobało, co odkrył razem z niezwykłym odkryciem Papugi 🦜

Renata Dobrucka-Ratajczak 

Kochamy Was całym sercem cz.2

W przeddzień święta zakochanych, czyli 13 lutego 2025 roku, na zatońsiej sali sołeckiej odbyło się spotkanie międzypokoleniowe. Przy stołach zasiedli babcie oraz dziadkowie, a przed nimi ustawiły się w półkolu wnuczęta.

Wstępem do tego wydarzenia było przedstawienie nazwy grupy przedszkolnej, w której we wrześniu ubiegłego roku rozpoczęły edukację dzieci 3-letnie, w towarzystwie odrobinę starszych koleżanek i kolegów. Mali Giganci zaprezentowali się w strojach Smerfów, czyli małych niebieskich istot, które służą pomocą, obdarowują uśmiechem, a wszystko to wynika z dobroci ich serc. W świat przedszkolnej zabawy i nauki wprowadzane są przez panie nauczycielki – Izabelę Kmiecik i Karolinę Sutułę, którym pomaga pani Magdalena Andelt.

W rymowanej formie przedszkolacy zaprosili na swój występ, którym to chcieli umilić babciom i dziadkom to zimowe popołudnie. Bystre oczy maluchów dostrzegły od razu radość na twarzach seniorów, a także ich starania, by swoim wyglądem nadać odświętny charakter tych chwil.

Pierwszą piosenką pt. “Migu migu” dzieci wyraziły wdzięczność za dbanie przez babcie, by zimą nie zmarzły, ponieważ chronią je wydziergane na drutach wełniane czapki, szaliki oraz rękawiczki.

Dalsza recytacja służyła zaprezentowaniu swoich dziecięcych umiejętności, tj, zdolnych i pracowitych rączek, które wytną kwiaty do laurki czy zagrają na bębenku oraz umiejętności wokalnych. Wszystko to, by wyrazić miłość i podziękować za każdy pyszny obiad czy kawałek czekolady, a także czas wspólnej zabawy, o czym usłyszeć można było w kolejnym utworze pt. “Dobrze mi u dziadków.

Tego śnieżnego popołudnia wielokrotnie padało z ust Gigantów słowo “kocham”. Towarzyszyły temu obietnice niesienia pomocy, chęć upieczenia ciasta czy obsypania kwiatami, jako wyraz gorącego uczucia. Wszystkie dzieci bowiem dostrzegają i doceniają starania dziadków, z którymi często idą na pyszne lody, a nawet wybierają się na wycieczki do ZOO, o czym zaśpiewały w piosence pt. “Najdroższy dziadku”.

Deklamacje zakończyły się złożeniem serdecznych życzeń:

Wszystkim Babciom, wszystkim Dziadkom
zdrowia, pomyślności,
uśmiechów na co dzień i dużo radości.

Po tych słowach Smerfy zaprezentowały się jeszcze w tańcu.

Na koniec przyznały się jeszcze, że mają dla każdej babci i każdego dziadka niespodziankę – własnoręcznie wykonaną laurkę, jako uwiarygodnienie wcześniejszych słów o swoich sprytnych rączkach. Przed wręczeniem prezentów nie mogło zabraknąć życzeń wyśpiewanych w tradycyjnej formie, czyli “Sto lat”.

I nastąpił ten moment, w którym wnuczęta wpadły w objęcia dziadków. Można było się przytulić, obsypać pocałunkami, a także usiąść razem przy kawałku pysznego ciasta i porozmawiać ze sobą.

Izabela Kmiecik

red. Renata Dobrucka-Ratajczak