Mieszkanki Zatonia. Rozmowa z Dorotą Politowską

Nasze mieszkanki to niesamowite działaczki społeczne, artystki, kobiety przedsiębiorcze, pełne pasji i pomysłów. Są różne, ale łączy je siła i energia do działania i co najważniejsze – mieszkają w Zatoniu.

Jedną z nich jest Dorota Politowska, emerytowana nauczycielka.

Jakimi słowami opisałaby Pani samą siebie?

Trudne pytanie hm… tak mi się wydaje. Zwykle człowiek chciałby się chwalić, a ja nie jestem skłonna aby gloryfikować samą siebie. Jestem spod znaku raka, a raki są wrażliwe, kochają sztukę, piękno, ale i są bardzo rodzinne. Mój wuj Marian zawsze chwalił we mnie zaangażowanie rodzinne.

Pamięta Pani swoje pierwsze cele?

Tak, moim pierwszym celem był odpoczynek po 33 latach pracy zawodowej w nauczycielstwie. Przyjechałam tu na Boże Narodzenie w 2010 roku. Pokochałam Zatonie, więc już w styczniu kolejnego roku zaczęłam interesować się pomysłem powstania stowarzyszenia. Stowarzyszenie Nasze Zatonie zostało powołane w kwietniu 2011 roku, a ja zaczęłam się zastanawiać co będę w nim robiła. I wtedy zrodził się pomysł o organach, aby doprowadzić do ich renowacji. Ten cel przyświecał mi przez następne lata. Kolejnym było poznanie ludzi z naszego środowiska, ich drogi przejścia z Białorusi, Ukrainy aż do Polski.

Skąd Pani czerpie tyle siły i energii do działania?

Siły to już mi brakuje mówiąc szczerze, ale pomysły się rodzą. Cudownym jest słuchać brzęku pszczół w czerwcu, dlatego robimy sobie z siostrą i szwagrem letnią kawiarenkę przed domem. Dostałam nawet tytuł “Zatońskiej Kawiarki”. Muszę przyznać, że nie znam się za bardzo na kawach, ale chętnie tą kawą służę każdemu, kto do mnie przyjdzie. Zawsze zależało mi na tym, aby być wśród ludzi którzy idą do przodu, ku lepszemu.

Jak zdefiniowałaby Pani pojęcie “pasja”?

Na pewno jest ono już mądrze zdefiniowane, natomiast z mojego punktu widzenia to jest stawianie sobie takich celów, do których będzie się chciało dążyć pokonując różne trudności. Mieć zawsze przed sobą kierunek działania, takie światełko w tunelu. To mogą być różne drobiazgi, na przykład zbieranie pięknych przedmiotów, ja kolekcjonuję filiżanki. Moją kolejną pasją są ludzie. Lubię spotykać się z ciekawymi, mądrymi osobami i słuchać ich opowieści.

Zdradzi nam Pani dalsze plany na przyszłość?

Jechać w końcu do sanatorium po 7 latach przerwy (śmiech), a tak poważnie to pomóc przy wznowieniu jesiennych koncertów kameralnych. Chciałabym również zaprosić panią Agnieszkę Wiśniowską- Kirch razem z chórem Adoremus na mszę do naszego kościoła, aby powtórzyła swój koncert z 2014 roku.

A co się Pani osobiście marzy?

Bardzo mało podróżowałam za granicę, a marzy mi się zobaczyć Iran, czyli dawną Persję – dorobek Cyrusa Wielkiego i jego następców. Potrafili zbudować coś, co zachwyca nas do dzisiaj. Chcę na własne oczy zobaczyć perskie dywany z jedwabiu, zwiedzić kraje północnej Afryki – Maroko, Algierię, Tunezję czy Egipt i popłynąć Nilem pod Teby.

Może jakaś wskazówka na szczęście dla innych kobiet?

Znaleźć miłość, taką z którą razem można przejść przez życie. Razem pokonuje się trudności, a nie jedno w prawo, a drugie w lewo.

—————————

Na koniec jeszcze parę słów o organach. W Zatoniu mamy organy dwumanualowe S.G. Meinerta z 1799 roku. Wiosną będziemy mogli ponownie usłyszeć dźwięki tego wspaniałego instrumentu, na co czekamy z niecierpliwością!

Dzień Kobiet w Zatoniu

Drogie Panie nikt nie zadba o Nas lepiej niż My Same!

Dlatego z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet zapraszamy wszystkie chętne Panie z naszego Sołectwa na kawę lub herbatę i pyszne ciastko.

Ale to nie wszystko! Przygotowałyśmy również małą niespodziankę! Zaprzyjaźniony fotograf zgodził się zrobić dla każdej z Pań mini sesję portretową.

Zapraszamy w piątek 8 marca od godziny 17:30 do Oranżerii w Parku Książęcym Zatonie.

Kobiety ze Stowarzyszenia Nasze Zatonie

Marzec to miesiąc Kobiet

Z tej okazji będziemy sukcesywnie przybliżać Wam nasze wspaniale mieszkanki.

Cykl zaczniemy od tej najsłynniejszej, jaką była Księżna Dorota de Talleyrand-Périgord, księżna żagańska.

W roku 1793, w książęcej rodzinie Piotra i Anny Biron, przyszła na świat Dorota-dziewczynka o kruczoczarnych włosach. Nikt pewnie nie spodziewał się, po najmłodszej z czterech córek, że będzie jedną z najbardziej wpływowych kobiet XIX wieku i ozdobą europejskich salonów.
Jej rodzice, książęta Kurlandii i Semigalii, związani blisko z dworem Stanisława Augusta Poniatowskiego, sprzedali swoje włości w Inflantach i weszli w posiadanie księstwa żagańskiego. Niewątpliwie największy wpływ na kształtowanie osobowości Doroty miał jej wychowawca i nauczyciel Scypion Piattoli. Był on współtwórcą Konstytucji 3 Maja i lektorem ostatniego króla Polski. Jako obywatel świata miał jednak wieki sentyment do Polski. Człowiek ten zaszczepił w młodej dziewczynie gruntowną znajomość kultury i historii europejskiej. On też w młodym sercu podsycał uczucie do księcia Adama Czartoryskiego, którego chciał widzieć, jako przyszłego męża Doroty. Matka jednak ułożyła się z Maurycym de Talleyrand-Périgord, który zabiegał o rękę Doroty dla swojego bratanka Edmunda. Posłuszna woli matki, w wieku 16 lat wyszła za mąż i wyjechała do Francji.
Po śmierci Maurycego Talleyranda wyjechała z Francji i osiedliła się w małym barokowym pałacyku, w Zatoniu koło Zielonej Góry. Stanowił on część jej posagu. Lasy, łąki, plątające się pod nogami kury, jakże to wszystko musiało być inne od pałacowego zgiełku, z którym nie rozstawała się przez trzydzieści lat. Księżna przestawiła swój rytm życia i ułożyła je na nowo. Wizytując okoliczne parafie i szkoły pochylała się nad losem tutejszych mieszkańców. W roku 1844 otrzymała patent lenny od króla pruskiego i do rodowego majątku w Żaganiu i została księżna żagańską.
Dwie dekady panowania księżnej, to okres wielkiego rozkwitu księstwa. Szeroko zakrojone prace przy przebudowie pałacu w Zatoniu i Żaganiu szły w parze z wielkimi przedsięwzięciami filantropijnymi. Meliorowała grunty, budowała wały przeciwpowodziowe, zatrudniając przy pracach często najuboższych. Otaczała ludzi opieką medyczną, z czasem zbudowała w Żaganiu szpital. Fundowała ochronki, szkoły i stypendia dla zdolnych chłopskich dzieci. Świadomie podejmowała działania o charakterze ekumenicznym. W budowanych szkołach nakazała naukę katolikom i ewangelikom. Przy szpitalu wzniosła kaplicę wspólną dla wszystkich wyznań. Na Śląsku, który był zróżnicowany kulturowo, religijnie i narodowościowo potrafiła przez swoje działania uczyć poddanych wzajemnego szacunku.
Zmarła 19 września 1862 roku. Za trumną razem z książętami szli zwykli mieszkańcy Żagania i chłopi, nawet z najdalej położonych wiosek księstwa. Dziesięciotysięczny kondukt żałobny żegnał swoją ukochaną księżną, towarzysząc jej do bram kościółka św. Krzyża, który kazała podnieść z ruiny kilka lat wcześniej.

Spotkanie opłatkowe w Zatoniu

Każdego roku spotykamy się na opłatku i wspólnym kolędowaniu. To już taka nasza tradycja. Jak zawsze zaproszeni są wszyscy z sołectwa Zatonie i Barcikowice oraz przyjaciele, którzy mają ochotę dobrze sobie życzyć. Tym razem spotkanie umilił nam zespół Mokosz. Pełne pozytywnej energii kobiety, połączone wspólną wędrówką i miłością do muzyki zaśpiewały dla nas polskie, ukraińskie i słowackie kolędy. Dziękujemy za wspaniałą muzyczną podróż po tradycyjnych brzmieniach ludowych